Inaczej jest za oceanem, gdzie amerykańscy deweloperzy i właściciele obiektów komercyjnych, zwłaszcza biurowców, nie mogą podźwignąć spłat kredytów. Jeden z największych amerykańskich banków – Wells Fargo – oszacował, że odsetek złych kredytów w jego portfolio wzrósł w II kwartale 2009 r. z 4,5 do 7,6 miliarda dolarów.
Jednocześnie ceny nieruchomości komercyjnych spadły o ok. 35 procent w porównaniu ze stawkami z rynkowego szczytu, a odsetek upadłości gwałtownie rośnie. Szans na zmianę raczej nie widać.
Globalni gracze inwestujący w Stanach z pewnością ostrożniej będą podchodzić do projektów europejskich. Jednak zdaniem analityków, europejska i polska kondycja sektora komercyjnego nie pogorszy się w takim stopniu jak za oceanem.
[srodtytul]Ostrożne decyzje[/srodtytul]
Przedstawiciele banków działających w Polsce zapewniają, że na razie nie obserwują rosnącego portfolio niespłacanych zobowiązań w tym sektorze. A nowy kredyt uzyskać dziś trudno – banki wymagają pewnego poziomu udziału własnego inwestora (ok. 35 proc.) oraz podpisanych umów przednajmu, czasem nawet i do 80 proc. powierzchni. – Oferowane warunki finansowe kredytów są z pewnością gorsze niż np. rok temu, ale wynika to z generalnego wzrostu marż, spowodowanego wyższym kosztem pozyskiwania pieniądza przez banki – twierdzi Marek Kłuciński, rzecznik PKO BP. Dodaje, że projekty o dużej stopie komercjalizacji nadal mogą liczyć na sfinansowanie przez polskie banki.