W czasach radzieckich siedziba książęcego rodu Druckich-Lubeckich w Szczuczynie (50 kilometrów od Grodna) służyła radzieckim lotnikom za klub oficerski. XIX-wieczny budynek był wzorowany na Petit Trianon, pałacu wybudowanym w ogrodach Wersalu przez Ludwika XV dla Madame de Pompadour. Stracił właściciela po rozpadzie ZSRR i likwidacji wojskowej bazy. W niepodległej Białorusi jedyną osobą, którą obchodził los zabytku, okazał się emeryt Włodzimierz Głaz.
[srodtytul]Na mleku od księżnej [/srodtytul]
Pan Włodzimierz ma już grubo ponad 80 lat i jest znany w Szczuczynie. By trafić do jego domu wystarczy zapytać przechodniów na ulicy. Czemu skromny emeryt zawdzięcza taką popularność? – No a pan, choć nie miejscowy, też o niego pyta – nie kryjąc zdziwienia, mówi zatrzymana przeze mnie kobieta i potwierdza historię o tym, że aby ratować pałac Druckich-Lubeckich, Włodzimierz Głaz wystarał się o audiencję u samego prezydenta Aleksandra Łukaszenki.
Do spotkania doszło ponad pięć lat temu, po tym jak pan Włodzimierz przez kilka lat zasypywał skargami urzędy państwowe, od rejonowych po Kancelarię Rady Ministrów Białorusi. – By zatrzymać niszczenie pałacu – zapewnia. Siedzimy na ławeczce przy jego domu.
– Poskutkowała dopiero interwencja u prezydenta – podkreśla pan Głaz. Opowiada, że Aleksander Łukaszenko całkowicie podzielił jego zmartwienie o perłę architektoniczną Szczuczyna. – Przyjął mnie potem szef obwodu grodzieńskiego i wkrótce przydzielono środki na konserwację pałacu. Niestety, wystarczyło tylko na remont dachu – wzdycha mój rozmówca. Cieszy się jednak, że pod nowym dachem "za mojego życia pałac nie będzie ulegał dalszemu zniszczeniu". Według prasy szczuczyńskiej miejscowe władze planują umieścić w pałacu Centrum Twórczości Dzieci i Młodzieży. Obecnie nie są tu prowadzone żadne prace renowacyjne.