Dezynfekcja wykańcza finansowo spółdzielnie mieszkaniowe. Kosztuje już setki tysięcy złotych. Pierwsze wprowadzają podwyżki opłat za mieszkanie. Niektóre dezynfekują już tylko bloki, w których mieszkają osoby chore lub na kwarantannie, bo na więcej ich nie stać.
Bloki szczególnej troski
Nie ma szczegółowych wytycznych sanepidu dotyczących nieruchomości. Są jedynie ogólne zalecenia. Takie m.in. otrzymał Związek Rewizyjny Spółdzielni Mieszkaniowych RP w odpowiedzi na pismo z pytaniem o to, jakie obowiązki ciążą na spółdzielniach w związku z pandemią.
W swoich zaleceniach GIS powołuje się na art. 22 ust. 1 ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi. Wynika z niego, że właściciel, posiadacz lub zarządzający ma obowiązek utrzymywać nieruchomość w należytym stanie higieniczno-sanitarnym. Obejmuje to m.in. odkażanie klatek schodowych i wind na terenie spółdzielni mieszkaniowej. Te starają się robić to od dawna. Ale sprawia to im coraz większą trudność.
– Spółdzielnie, które mają oszczędności, jeszcze sobie radzą, w innych jest prawdziwa tragedia. Mamy 127 bloków i 30 tys. mieszkańców. Początkowo dezynfekowaliśmy wszystkie budynki kilka razy dziennie – mówi Józef Bech, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej „Górczewska" w Warszawie
– Teraz przeprowadzamy dezynfekcję tylko w tych blokach, odnośnie do których otrzymujemy informację z sanepidu, że musimy objąć je szczególną troską. Postępujemy tak nie dlatego, że nam się nie chce dezynfekować innych bloków, nie mamy już środków. I znikąd wsparcia. Rząd nie dał nam ani jednej złotówki na dezynfekcję.