Zarówno deweloperzy, którzy planują dopiero nowe biurowce, jak i ci, którzy są w trakcie ich budowy lub będą modernizaować stare budynki, coraz częściej zabiegają o to, aby ich biura były zielone, czyli miały stosowne certyfikaty.
– Inwestorom zależy zwykle na certyfikacie LEED przyznawanym przez U.S. Green Buildings Council lub certyfikacie BREEAM wydawanym przez The British Research Establishment (BRE) oraz na certyfikacie Green Building przyznawanym w ramach kryteriów oraz założeń programu Komisji Europejskiej – wylicza Paulina Misiak, partner w firmie doradczej Cushman & Wakefield, dyrektor ds. reprezentacji najemców w Dziale Powierzchni Biurowych.
Zdaniem Andrzeja Brochockiego, wspólnika zarządzającego w Kancelarii nieruchomościowej Brochocki, coraz większej liczbie firm zależy, by mogły się pochwalić przed potencjalnymi najemcami ekologicznymi budynkami.
– Zdobycie certyfikatów BREEAM czy LEED to inwestycja opłacalna. Oczywiście koszt postawienia budynku spełniającego ich wymagania jest wyższy o średnio 20 proc. aniżeli obiektów, które nie są zielone, ale taki wydatek się opłaci. Coraz więcej klientów w Polsce poszukuje zielonych biur. I nie jest to tylko moda na ekologię, ale wymóg stawiany im przez zagraniczne centrale poszczególnych instytucji – mówi Brochocki.
Jego zdaniem budynki, które nie będą ekologiczne, z czasem mogą tracić swoich najemców i mieć większe niż konkurencja problemy z wynajmem.