Wiele osób, które mają kredyty mieszkaniowe we frankach szwajcarskich, uważa się za ofiary banków. Bankowcy z kolei tłumaczą, że nikt nie zmuszał ich klientów do podejmowania ryzyka kursowego, tylko sami chcieli zarobić na zmianach kursu waluty szwajcarskiej waluty. Stoi pan po stronie kredytobiorców?
Krzysztof Oppenheim: Banki – w swojej ocenie – nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za własne działania. Jest to dla mnie niepojęte. Kucharz, który ugotuje potrawę z nieświeżych składników, poniesie odpowiedzialność. Mechanik, który źle naprawi auto – np. wstawi nieoryginalne, niesprawdzone części – także. Nawet, jeśli nic się nikomu nie stanie. Wystarczy udowodnić ten fakt.
Tymczasem bankowcy, którzy sprzedają klientom ryzykowne kredyty czy namawiają ich do zakupu opcji walutowych, żadnej odpowiedzialności nie ponoszą. Wszystkiemu jest winny klient, bo ...widziały gały, co brały. A w każdej innej dziedzinie, w relacjach sprzedawca – klient, za winy fabryczne towaru zawsze obciąża się producenta.
Każdy kredyt wymagał zgody banku. Dlatego każde niespłacane zobowiązanie to także problem banku, a nie tylko klienta.
Banki tymczasem narzuciły nam inne podejście do produktów kredytowych: jak coś się nie uda, winny jest wyłącznie klient. Takiego podejścia banków nie możemy zaakceptować!