Tak wynika z badań przeprowadzonych przez "Financial Times" wśród londyńskich pośredników. - W efekcie analitycy JLL spodziewają się w tym roku napływu rosyjskiego kapitału w kwocie czterokrotnie przewyższającej wynik z 2013 roku - komentuje Bartosz Turek z Lion's Banku. - Wtedy Rosjanie wydali na tym rynku 180 mln funtów (równowartość ponad 900 mln zł). Nie bez przyczyny szczególnie duże zainteresowanie możliwościami inwestowania kapitału, w celu jego ochrony przed sankcjami, jest widoczne od początku 2014 roku. Korzysta na tym między innymi londyński rynek nieruchomości - podkreśla.
Lokalni pośrednicy zauważają, że nabywcy z Europy Wschodniej unikają nabywania nieruchomości jako osoby fizyczne. - W ten sposób nie są oni uwidocznieni z imienia i nazwiska w publicznie dostępnej ewidencji gruntów (Land Registry) - tłumaczy Bartosz Turek.
W jaki sposób można dokonać "anonimowych" zakupów? - Klienci wykorzystują w tym celu firmy. Wtedy w publicznie dostępnym rejestrze jako właściciel widnieje specjalnie stworzona do tego celu firma, a nie osoba, która w daną nieruchomość zainwestowała - opowiadają przedstawiciele Lion's Banku. - Jeśli te firmy mają siedziby w Wielkiej Brytanii, władzom jest łatwiej uzyskać informacje o właścicielach - dodaje.
To rozwiązanie nie pozwala więc uniknąć konsekwencji ewentualnych sankcji. - Jak jednak informują londyńscy pośrednicy, nabywcy ze Wschodu często do kupna nieruchomości wykorzystują firmy zarejestrowane poza granicami, także w rajach podatkowych - mówi Bartosz Turek. - Paradoksalnie nie muszą one gwarantować zachowania anonimowości, bo niektóre raje podatkowe bez większych problemów udzielają informacji o personaliach właścicieli przedsiębiorstw zarejestrowanych na ich terenie. Jak jednak podaje "Financial Times", np. w USA co roku zakładanych jest aż 2 mln firm, w przypadku których gros nie podaje personaliów osób, które faktycznie będą nimi zarządzać - podkreśla.
Nabywcy z Europy Wschodniej szczególnie upodobali sobie duże domy położone przy Bishops Avenue w dzielnicy Highgate w północnym Londynie. Powszechnie nazywa się tę część miasta Aleją Miliarderów - przypomina Bartosz Turek. Z danych Knight Frank wynika, że aż 25 proc. nieruchomości kupionych w ostatnim czasie w Londynie pozostaje niezamieszkanych.