Jak zauważa Magdalena Łozowicka, starszy analityk WGN, jeszcze do niedawna dużym wabikiem dla kupujących mieszkania były cena, rozbudowana infrastruktura handlowo-usługowa w okolicy, ale też podziemny parking czy monitoring osiedla. – Doświadczenia pośredników WGN pokazują, że wielu nabywców weryfikowało też, czy nieruchomość znajduje się blisko terenów zalewowych, jednak nie wydawało się, aby był to czynnik decydujący o zakupie – ocenia.
Analityczka WGN jest przekonana, że powódź wpłynie na wybory mieszkaniowe Polaków. – Katastrofalne skutki, z jakimi musi się dziś mierzyć wiele osób, są przestrogą dla tych, którzy dopiero będą poszukiwać dogodnego miejsca do życia – akcentuje. – Można się spodziewać, że Polacy będą przywiązywać większą wagę do tego, czy nieruchomość, która ich interesuje, znajduje się w bezpiecznym miejscu. Można założyć, że dużo częściej będą sprawdzać mapę terenów zagrożonych powodzią, weryfikując, w jakiej odległości od nich znajduje się upatrzona nieruchomość.
Czytaj więcej
Specustawa powodziowa przewiduje 9,6 mld zł wydatków publicznych w ciągu kilku najbliższych lat. To trochę mało. Ale do dyspozycji mamy jeszcze 5 mld euro funduszy unijnych.
Ekspertyzy i mapy
Także Adam Wnuk, doradca w agencji Północ Nieruchomości Wrocław Armii Krajowej, przewiduje, że klienci przy wyborze działki, domu, a nawet mieszkania będą „bardziej świadomie podchodzić do ryzyka związanego z powodzią”. – Działam na rynku wrocławskim. Klienci są tu bardziej doświadczeni. Sami sprawdzają specjalne mapy terenu, na którym szukają nieruchomości – właśnie pod kątem potencjalnego zalania – mówi. – Zadają też szczegółowe pytania dotyczące gleby, przepuszczalności gruntu, odległości od wałów. Kupując nieruchomości z rynku pierwotnego, nierzadko proszą deweloperów o wgląd w ekspertyzy dotyczące sytuacji hydrologicznej terenu inwestycji.
Wiesława Capik, dyrektor oddziału agencji Północ Nieruchomości Bochnia, podziela opinie, że klienci – choć jak zaznacza – pewnie nie wszyscy, będą sprawdzać, czy tereny są zagrożone powodzią. – W okolicy Bochni jest dużo terenów, które wcześniej ucierpiały w wyniku kataklizmów – mówi. – W naszym biurze pojawia się coraz więcej świadomych klientów. Zwracają uwagę nie tylko na zagrożenie powodziami. Sprawdzają też, czy tereny nie są zagrożone osuwiskami, czy nie ma oddziaływania linii wysokiego napięcia lub stacji nadawczej sieci komórkowych. Dla części klientów niektóre zagrożenia nie mają jednak znaczenia, jeśli np. cena nieruchomości jest niska.