Firma Kowalskiego wykonała roboty, ale nie dostała pieniędzy. Inwestor nie ma zaś bladego pojęcia, że pracowała u niego na budowie. Nie chce więc płacić. Bo niby dlaczego ma to robić. Już raz bowiem dał pieniądze na ten cel, tyle że wykonawcy.
To nie są rzadkie przypadki. Na tym tle dochodzi często do sporów sądowych. Z reguły dotyczą one wypłaty wynagrodzenia na podstawie wcześniej zawartych umów o roboty budowlane, o których mówi kodeks cywilny.
Z założenia kodeksowe uregulowania mają chronić podwykonawców. Taki więc firma podwykonawcza może żądać zapłaty zarówno od inwestora, jak i wykonawcy, a ci odpowiadają za to solidarnie. Tyle teorii.
W praktyce coraz częściej zwraca się uwagę na to, że brakuje równowagi między stronami umowy o roboty budowlane.