Minęło pół roku od zmiany zasad zbywania gruntów rolnych. Od tego czasu obrót ziemią zmalał. Nie zmniejszyła się natomiast liczba wątpliwości, jak należy interpretować nowe przepisy dotyczące nieruchomości rolnych, które zawiera ustawa o kształtowaniu ustroju rolnego.
Pustki w banku
– Deweloperzy byli przygotowani na zmiany. Wiedzieli, że po wejściu w życie przepisów będzie trudno pozyskać nowe nieruchomości pod inwestycje – mówi Konrad Płochocki, dyrektor biura Polskiego Związku Firm Deweloperskich.
Minęło już jednak trochę czasu, mieszkania świetnie się sprzedają, potrzebne są więc grunty pod kolejne osiedla, a z tym zaczyna być krucho.
– Niedawno na spotkaniu organizowanym przez PZFD zadałem pytanie: ilu deweloperów od czasu wejścia w życie przepisów ograniczających obrót kupiło ziemię. Na 50 osób zgromadzonych na sali, tylko jedna podniosła rękę – opowiada dyrektor Płochocki. – Co ciekawe, w tym przypadku wcale nie chodziło o typowy grunt rolny, tylko o wyasfaltowany plac między blokami, który w ewidencji gruntów i budynków widniał jako rolny. Zanim jednak ten deweloper go kupił, zamówił trzy opinie, w tym gleboznawcy. Ta ostatnia miała potwierdzić, że teren nie nadaje się pod produkcję rolną.
O tym, że nie jest najlepiej z obrotem gruntami, świadczą liczby. Do końca września br. do Agencji Nieruchomości Rolnych (ANR) wpłynęło 3526 wniosków o wydanie zgody na nabycie ziemi rolnej.