Przez ostatnich kilka lat wielu spółdzielców się uwłaszczyło i teraz są współwłaścicielami bloku, w którym mieszkają.
– Przysparza to coraz więcej kłopotów, zwłaszcza podczas załatwiania formalności budowlanych – twierdzi Grzegorz Abramek, ekspert Krajowego Związku Rewizyjnego Spółdzielni Mieszkaniowych.
Doznała ich m.in. jedna z gliwickich spółdzielni. Wystąpiła ona o pozwolenie na budowę (chodziło o docieplenie bloku). Warunkiem jego uzyskania jest m.in. dołączenie do wniosku oświadczenia o posiadanym prawie do dysponowania nieruchomością na cele budowlane. Spółdzielnia to zrobiła. Wtedy jedna z osób, które wykupiły lokal, zakwestionowała ważność tego oświadczenia. Jej zdaniem wszyscy właściciele wyodrębnionych lokali muszą się podpisać pod tym oświadczeniem, w przeciwnym razie nie jest ono ważne.
Prezydent Gliwic nie podzielił jej zdania i wydał pozwolenie, a jego ważność następnie podtrzymał wojewoda. Tłumaczyli to tym, że skoro spółdzielnia spełniła przesłanki do wydania pozwolenia, musi je uzyskać. Nie jest zaś rolą ani prezydenta, ani wojewody kontrolowanie tego oświadczenia. Spółdzielnia broniła się zaś, że prawo do złożenia oświadczenia bez zgody pozostałych współwłaścicieli dał jej art. 27 ust. 2 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=169950]ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych[/link] (usm). Przyznał on spółdzielni prawo sprawowania powierzonego zarządu nad nieruchomościami, których współwłasność należy do niej oraz osób, które się uwłaszczyły.
Ostatecznie sprawa miała swój finał w sądzie administracyjnym. W pierwszej instancji uchylił on decyzję o pozwoleniu na budowę, a [b]Naczelny Sąd Administracyjny podtrzymał ten wyrok (sygn. II OSK 1683/08)[/b]. W opinii sądu ani prezydent, ani wojewoda nie wyjaśnili skarżącemu, dlaczego odmawiają mu kwestionowania tytułu prawnego do dysponowania nieruchomością na cele budowlane. Nie zażądali nawet przedstawienia stosownych dokumentów potwierdzających to prawo.