– Odwilż na rynku kredytów hipotecznych powoduje, że klienci rozważnie analizują ofertę kredytu z dopłatami, porównując ją z tradycyjnymi kredytami hipotecznymi. Ale sam fakt, że mieszkanie kwalifikuje się do dopłaty, nie jest już tak bardzo istotnym impulsem zakupowym, jak to było jeszcze przed rokiem – zapewnia Marcin Jańczuk z biura nieruchomości Metrohouse.
Choć „Rodzina na swoim” już nie wzbudza takich emocji, pośrednicy często do oferty wpisują informacje o możliwości ubiegania się o zwrot odsetek w ramach rządowego wsparcia. Twierdzą, że to nadal przykuwa uwagę potencjalnego nabywcy.
– Osoby szukające takich ofert interesują się szczególnie rynkiem wtórnym. Być może dlatego, że deweloperzy już wyprzedali najciekawsze mieszkania spełniające kryteria programu i teraz mogą zaoferować tylko nieruchomości mało atrakcyjne dla klientów – uważa Piotr Wieszczyk z biura Maxon.
Jednak także w przypadku rynku wtórnego trudno dziś o ciekawe oferty, które spełniają ustawowe limity (pow. do 75 mkw. w cenie niecałe 7,7 tys. zł za mkw.). Wprawdzie np. w portalu Oferty.net na chętnych czeka kilkanaście tysięcy mieszkań w odpowiedniej cenie, jednak są to głównie albo większe lokale na peryferiach, albo kawalerki bliżej centrum.
– Mieszkania mieszczące się w limitach z ustawy głównie można znaleźć w budynkach o średnim standardzie z lat 80. czy 70., w większości z wielkiej płyty, bądź też w ramie H – zaznacza Piotr Wieszczyk.