Znakomita lokalizacja, wysoki standard, usługi konsjerż, siłownia czy spa dla mieszkańców. To tylko kilka elementów wyróżniających nieruchomości klasy premium, które budują ich elitarność. Elitarność, którą można jednak łatwo stracić. Jak? Ot choćby przez wprowadzenie pod ekskluzywny adres spragnionych wrażeń turystów.
Na własnej skórze przekonuje się o tym coraz więcej deweloperów, którzy postanowili zainwestować w rynek nieruchomości z wyższej półki. Ci natomiast, którym udało się zamknąć drzwi przed tzw. najmem na doby, podkreślają, że to decyzja, która nie tylko pozwoliła nabywcom ich mieszkań spokojnie żyć, ale dzięki której mają gwarancję, że ich nieruchomość nie straci po latach na wartości. – W Złotej 44 nie ma najmu krótkoterminowego, który – jak wiemy na podstawie wydarzeń w innych budynkach, nawet luksusowych – może być uciążliwy dla stałych mieszkańców. A ich komfort to dla nas priorytet, bo Złota 44 stała się prawdziwym domem. Mieszkają tu zarówno single, młode pary, jak i rodziny z dziećmi – mówi Rafał Szczepański, wiceprezes BBI Development.
Krótkowzroczne myślenie
– Niestety, najem krótkoterminowy to rozwiązanie, które podkopuje prestiż budynku klasy premium. Nie musi to oznaczać, że takie nieruchomości tracą od razu na wartości, ale w dłuższej perspektywie tak najprawdopodobniej się stanie – przekonuje Bartosz Turek, analityk Open Finance.
Ekspert rozumie jednak, dlaczego część osób decyduje się zainwestować w mieszkania wynajmowane krótkookresowo. – W krótkim terminie działa prosty rachunek ekonomiczny. Jeśli za wynajęcie na dobę apartamentu wartego około miliona złotych można otrzymać ponad 500 złotych, to przy obłożeniu na poziomie 50 proc. oznacza to dla właściciela przychód na poziomie ponad 90 tys. złotych rocznie. Taka kwota z łatwością przekonuje dziś w otoczeniu rekordowo niskich stóp procentowych do inwestowania w apartamenty na wynajem krótkoterminowy – akcentuje Turek.
Jest jednak i druga strona medalu. – Budynek, w którym wynajmowane są mieszkania na krótki termin, eksploatowany jest nieporównywalnie szybciej, gdy co drugi dzień zmienia się osoba najemcy. I nie mam tu na myśli samego apartamentu przerobionego na pokój hotelowy, ale części wspólne nieruchomości. Nikt mnie też nie przekona, że butelki po alkoholu w patio czy pijani „przyjezdni sąsiedzi" w strefie spa nie wpływają na wartość obiektu – mówi Małgorzata Nowodworska, dyrektor sprzedaży i marketingu w Angel Poland Group, dewelopera, który działa na rynku nieruchomości luksusowych.