Okazało się, że wraz z nadejściem wiosny rekordowe sprzedaże się skończyły, a w składach budowlanych zapanował marazm. Dlaczego dużo pozwoleń na budowę – i dla deweloperów, i dla inwestorów indywidualnych – nie idzie w parze z ruchem w sektorze materiałów budowlanych?– Ostatnio pojawiło się mnóstwo sygnałów wskazujących na problemy deweloperów z utrzymaniem wysokiego ubiegłorocznego poziomu sprzedaży mieszkań, a także z realizacją założonych planów inwestycyjnych na ten rok – wyjaśnia Anna Waszczuk, analityk rynku w firmie Xella Polska. – Cała branża budowlana zadaje sobie pytanie, czy obserwowany od początku maja br. spadek obrotu materiałami budowlanymi w hurtowniach to chwilowy brak zainteresowania zakupami spowodowany m.in. wcześniejszymi ogromnymi obrotami i zbudowaniem stanów magazynowych, czy też początek długotrwałej stagnacji lub nawet spadku popytu na materiały budowlane?
Ostatnie dane statystyczne dotyczące liczby wydanych pozwoleń i rozpoczynanych budów w budownictwie mieszkaniowym nie potwierdzają jednak czarnego scenariusza.
Analitycy przewidują, że ruch na rynku materiałów budowlanych zwiększy się jesienią, kiedy wielu inwestorów będzie chciało doprowadzić budowy do stanu zamkniętego przed zimą. Można się jednak spodziewać, że – w przypadku mieszkaniówki – wzmożone zakupy będą robić nie deweloperzy, ale osoby budujące domy. Ci pierwsi bowiem mają większy problem niż dotychczas ze sprzedażą mieszkań będących w budowie lub nawet gotowych. Wiąże się to m.in. z trudnościami w uzyskaniu kredytów hipotecznych przez ich klientów, gdyż stopy procentowe, szczególnie dla zobowiązań w złotych, poszły znacznie w górę w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy. Banki zaostrzyły więc warunki kredytowania, bo raty tego samego kredytu w złotych sprzed roku są dziś nawet o jedną czwartą wyższe. Zdolność kredytowa spada więc, a ceny materiałów i wykonawstwa wprost przeciwnie. Powroty rodzimych ekip z Wysp wcale nie wpłynęły na obniżenie stawek.