W Warszawie kilka dni temu został zatrzymany człowiek, który sprzedawał... wynajmowane przez siebie mieszkania. Od naiwnych klientów, którym pokazywał fałszywe akty notarialne, pobierał zaliczki i znikał. Chętnych nie brakowało, bo proponował konkurencyjne ceny. Oszust działał w całej Polsce – w Poznaniu „sprzedał” w ten sposób co najmniej trzy lokale.
Także w stolicy, o czym pisaliśmy w ubiegłotygodniowych „Nieruchomościach”, działa w najlepsze agencja, która podpisywała umowy pośrednictwa, nie mając licencji. Firma powoływała się przy tym na jednego z warszawskich agentów z licencją, który jednak zaprzeczał, że pracuje dla niej.
– Przyjrzymy się tej sprawie – zapowiada w rozmowie z „Rz” Konrad Gruner z Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK).
[srodtytul]Pośrednicy oszuści[/srodtytul]
Podobne historie zdarzają się także w innych miastach. Jak opowiada pośredniczka Katarzyna Liebersbach-Szarek z krakowskiej agencji Nieruchomości Łobzowskie, w tym mieście działała firma, której pracownicy brali od klientów pieniądze tylko za przekazanie adresu lokalu do wynajęcia.