– Górska baza hotelarska Słowacji i Czech jest dużą konkurencją dla polskiej. Zwłaszcza w Czechach znajduje się więcej hoteli o wyższym standardzie, a infrastruktura narciarska jest lepiej rozwinięta i nowocześniejsza. Oferta hoteli położonych w polskich górach, skierowana do amatorów sportów zimowych, jest stosunkowo uboga. Szczególnie gdy porównamy ją z analogicznymi usługami świadczonymi przez hotele w Czechach i na Słowacji – uważa Dorota Malinowska, konsultant ds. nieruchomości hotelowych w firmie doradczej Cushman & Wakefield.
Z danych C&W wynika, że najlepiej rozwinięty rynek hotelarski w Polsce mamy w Karkonoszach, Beskidzie Śląskim i Żywieckim oraz w Tatrach. Nie brakuje tam hoteli najwyższej klasy (cztero- i pięciogwiazdkowych). Poza tym towarzyszą im usługi dodatkowe typu SPA & wellness. Najsłabiej rozwinięty jest rynek hotelowy w Bieszczadach oraz w Beskidzie Niskim.
– Chociaż obiekty hotelarskie w naszych górach w przeważającej części położone są w niewielkiej odległości od wyciągów i orczyków narciarskich oraz oferują przechowalnie sprzętu narciarskiego czy transport do wyciągów, nie zaspokoją rosnącego popytu ze strony turystów, jeśli istniejąca infrastruktura narciarska nie zostanie poddana modernizacji i rozbudowie – twierdzi Dorota Malinowska.
Zwraca jednocześnie uwagę, że rygorystyczne regulacje prawne dotyczące budowy obiektów na terenach chronionych oraz wymogi bezpieczeństwa dla infrastruktury sportowej powodują, że inwestycje w górach są trudne do zrealizowania.
Natomiast Adam Konieczny z firmy doradczej DTZ podkreśla, że górskie tereny w naszym kraju nie mają lotniska, a dojazd z Krakowa do Zakopanego trwa niemal tyle, ile przelot i dojazd z Warszawy do masywu Mont Blanc we Francji. To zniechęca i turystów, i potencjalnych inwestorów.