Architekci budują sklonowane domy, budynki

Pudełko na pudełku, dom na domku. Sklonowane tradycyjne bryły zawładnęły wyobraźnią projektantów

Publikacja: 07.09.2010 01:03

Nowoczesny stos stodół. Ułożone jedna na drugiej bryły tworzą sklep Vitra Haus w Weil nad Renem (pro

Nowoczesny stos stodół. Ułożone jedna na drugiej bryły tworzą sklep Vitra Haus w Weil nad Renem (proj. Herzog & de Meuron)

Foto: PAP/EPA

Pięć kresek i gotowe. Tak domek rysują trzyletnie dzieci. Prostopadłościan z dwuspadowym dachem. Okno, komin, drzwi.

W Leymen, przy granicy Francji i Szwajcarii, stoi Rudin House, taki właśnie dom – archetyp, dom w telegraficznym skrócie. Na pierwszy rzut oka przytulny i skromny, ma jednak niepokojącą cechę, niespotykaną w sielankowych chatkach. Jest cały z surowych betonowych płyt. Jak osiedle w PRL.

Rudin House w 1998 roku zbudowali Jacques Herzog i Pierre de Meuron, prowadzący wówczas mało znaną firmę. W wywiadzie mówili, że chcą budować domy, które będą wyglądały jak normalne, jednak będzie w nich jakiś nowy wymiar, coś zakłócającego spokój. Odwoływali się do sztuki Warhola: „Wykorzystywał obrazy zaczerpnięte z kultury popularnej, by za ich pomocą powiedzieć coś nowego. I to właśnie nas interesuje w architekturze” (cyt. za notą Nagrody Pritzkera, którą dostali w 2001 roku).

[srodtytul]Design w stodołach[/srodtytul]

Kilkanaście lat po zbudowaniu Rudin House ci sami architekci wzięli 12 zwykłych domków i położyli je jeden na drugim, tworząc Vitra Haus, sklep słynnego producenta designerskich mebli, otwarty kilka miesięcy temu. Sklonowali archetyp domu. Gdy szosą 532 tuż przy granicy Francji i Szwajcarii wjeżdża się do niemieckiego Weil am Rhein, surrealistyczna układanka wyłania się niespodziewanie spośród drzew. Nie wygląda jak normalny budynek, podobnie jak inne realizowane projekty szwajcarskiego duetu – rozbudowa Tate Modern w Londynie czy Filharmonia na Elbie.

Podłużne, przypominające stodoły części budynku tworzą pięć pięter. Leżą tak, jak się kładzie polana na ognisko, nawet kolor mają spopielonego drewna. Szczyt prawie każdej stodoły zakończony jest wielkim oknem. W nocy widać tylko te podświetlone okna w kształcie domu. Wiszą w zmroku.

Główne wejście robi klaustrofobiczne wrażenie, przechodzimy pod jedną ze stodół, nisko zawieszoną nad ziemią. Jednak w środku nad głową otwiera się jasna przestrzeń, poprzecinana przez krzyżujące się kolejne stodoły. Ciemno szare ściany nabierają odcieni fioletu, drewniane podłogi i długie ławki przy ścianach łagodzą ponure pierwsze wrażenie. Sam budynek jest w środku połyskująco białym labiryntem kręconych schodów i korytarzy, które łączą poszczególne przestrzenie ekspozycji. Układanka nagle nabiera sensu – w każdej ze stodół stworzono inaczej umeblowane wnętrze mieszkalne z widokiem na okolicę i owocowe drzewka.

Stoją tu sofy, stoły i krzesła, wiszą lampy i zegary produkowane przez Vitrę. Są tu prace współczesnych znakomitości: Helli Jongerius, Rona Arada, Philippe’a Starcka i reedycje klasyków: Eamsów, George’a Nelsona, Vernera Pantona, Isamu Noguchiego, Jeana Prouvé. Sławnych nazwisk przypada tu na metr sześcienny więcej niż oglądających, a tych nie brakuje.

[srodtytul]Kopnięty wieżowiec[/srodtytul]

Vitra Haus to niejedyny projekt szwajcarskiej pracowni (tak sławnej, że obywa się bez własnej strony internetowej i dla każdego projektu tworzy osobną), w którym zastosowano pomysł układania budynków jeden na drugim. Ale żeby aż na 250 metrów w górę? „Stos domów sięgających nieba” – powiedzieli architekci o swoim pierwszym projekcie wieżowca.

Apartamentowiec 56 Leonard Street z nierówno ułożonych, niebezpiecznie wystających na boki, przeszklonych klocków stanie w Nowym Jorku. Każdy z klocków będzie osobną rezydencją, różnej wielkości (od 120 do 570 mkw.), z odmiennym rozkładem pomieszczeń. Znów tradycja, w tym wypadku modernistyczna, ale podana w ultranowoczesnej formie – jakby zmultiplikować minimalistyczne wille pudełka z lat 50., a potem w całość lekko kopnąć, tak by piętra poprzesuwały się względem siebie, ale żeby stos się nie wywrócił. Ceny mieszkań, początkowo ustalone na 3,5 – 33 mln, teraz sięgają 20 mln USD.

Rolę wisienki na tej ekskluzywnej 58-piętrowej wuzetce pełnić będzie rzeźba Anisha Kapoora przed wejściem. Przygnieciona budynkiem srebrna kula, w której krzywym zwierciadle będzie się odbijać Tribeca, dzielnica neorenesansowych poprzemysłowych budynków, dziś zamienionych w lofty.

[srodtytul]Kupa domów[/srodtytul]

Zaledwie dziesięć przecznic dalej, przy Bowery, stoi inny architektoniczny składak, Nowe Muzeum. Też trochę nieforemny, kopnięty, też zaprojektowany przez laureatów Pritzkera, Japończyków Kazuyo Sejimę i Ryue Nishizawę, poukładany z pudełek różnej wielkości, pokryty aluminiową siatką przypominającą metalową wycieraczkę.

„Stack-architektura zdobywa świat” twierdzi Tim Abrahams z „Blueprint Magazine”, prestiżowego brytyjskiego pisma o architekturze i designie. „Stack”, czyli z angielska stos, stóg, kupa domów jeden na drugim.

Abrahams wywodzi ten trend ze wschodu, jako pierwowzór wskazuje malutki, minimalistyczny tokijski dom jednorodzinny złożony z trzech pudełek (2003 r.), zaprojektowany przez Makoto Yamaguchi’ego oraz niezrealizowany projekt Sou Fujimoto tzw. Tokyo Apartments. Widzi w tych projektach odwołanie z jednej strony do tradycyjnych form, jakie przyjmowały ludzkie schronienia, a z drugiej do złożoności współczesnych społeczeństw.

[srodtytul]Sen kamienicznika[/srodtytul]

Szczególną mieszankę tych dwóch składników zobaczymy w nowym hotelu Inntel w Zaandam, niedaleko Amsterdamu (proj. WAM Architecten). Zabawa formą dotyczy tu wyłącznie fasady, którą skomponowano z zielonych kamieniczek o popularnych w regionie kształtach, ich pomarańczowych dachów i mansardowych okien. To, co widzimy na zewnątrz, nie ma odpowiednika wewnątrz, za teatralną dekoracją ukrywa się zwykłe betonowe pudełko. Ten brak szczerości i ewidentny kicz budynek nadrabia brakiem powagi. Tradycję wzięto tu w gruby cudzysłów. To hotel jak z rubryki „niewiarygodne”. Ale prawdziwe.

[i]Maja Mozga-Górecka z Weil nad Renem[/i]

Pięć kresek i gotowe. Tak domek rysują trzyletnie dzieci. Prostopadłościan z dwuspadowym dachem. Okno, komin, drzwi.

W Leymen, przy granicy Francji i Szwajcarii, stoi Rudin House, taki właśnie dom – archetyp, dom w telegraficznym skrócie. Na pierwszy rzut oka przytulny i skromny, ma jednak niepokojącą cechę, niespotykaną w sielankowych chatkach. Jest cały z surowych betonowych płyt. Jak osiedle w PRL.

Pozostało 93% artykułu
Nieruchomości
Robyg wybuduje osiedle przy zabytkowym browarze Haasego. Prawie 1,5 tys. mieszkań
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Nieruchomości
Rynek nieruchomości rok po powołaniu rządu. Ile dowiozły ministerstwa?
Nieruchomości
Mieszkaniówka na karuzeli
Nieruchomości
Polska centralna. Magnes na firmy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Nieruchomości
Przez wynajem na doby wspólnota zapłaci więcej