• W grudniu 2010 r. w największych polskich miastach można było wytargować rabat w przeciętnej wysokości 9,1 tys. zł. Ale już w styczniu br. różnice między cenami ofertowymi a transakcyjnymi wynosiły przeciętnie 14,2 tys. zł. Tak wynika z analiz Emmersona, firmy doradczej i pośredniczącej w obrocie nieruchomościami.
• – Pod koniec ubiegłego roku wydawało się, że sytuacja na rynku nieruchomości zmierza ku zrównoważeniu sił między sprzedającymi mieszkania a ich klientami. – Pierwszy kwartał tego roku przyniósł jednak zmiany, a rabaty, które można uzyskać podczas negocjacji są większe. To klienci dyktują warunki – podkreślają pośrednicy.
• Dodają, że sprzedający stają coraz bardziej ustępliwi. – Z czasem zaowocuje to dyktowaniem niższych cen wyjściowych – prognozuje Emmerson. Kupca na lokal wciąż trudno jest bowiem znaleźć. Dlatego stawki będą coraz bardziej realne.
• Z analiz transakcji przeprowadzonych na rynku wtórnym wynika, że na największe rabaty mogą liczyć klienci kupujący mieszkania o powierzchni od 60 do 80 mkw. W tym przypadku można utargować 4,3 proc. zniżki.
– Z kolei nabywcom lokali nie większych niż 40 mkw. udawało się w marcu uzyskiwać rabaty średnio o 3,5 proc. Ci zaś, którzy decydowali się na mieszkania od 40 do 60 mkw. mogli liczyć na przeciętną obniżkę w wysokości 3,2 proc.