Pan Adam swoją historię kredytową zaczął od zadłużenia się na mieszkanie. - Miał 24 lata, gdy wiosną 2005 roku złożył wniosek o kredyt mieszkaniowy w dużym banku, w jednym z dużych miast Wielkopolski. Pan Adam nie miał wysokich dochodów, więc jako współkredytobiorca umowę o kredyt mieszkaniowy we franku szwajcarskim na równowartość nieco ponad 100 tysięcy złotych, podpisała jego matka. Pani Eleonora, podobnie jak jej syn, nigdy wcześniej nie korzystała z kredytu bankowego - opowiada historię sprytnego dłużnika Andrzej Topiński, główny ekonomista biura informacji kredytowej SA.
Drugi hipoteczny już z żoną
Latem 2006 roku pan Adam spłacił pierwszy kredyt mieszkaniowy, zaciągając od razu drugi, na niewiele wyższą kwotę, też we franku szwajcarskim, ale już w innym dużym banku. Z pomocy matki przy refinansowaniu kredytu korzystać nie musiał, bo jako współkredytobiorca umowę podpisała wraz z panem Adamem jego świeżo poślubiona małżonka Ewa, licząca wówczas 20 lat.
- Małżonkowie solidnie do końca 2006 roku spłacali zaciągnięty kredyt mieszkaniowy prawie nie korzystając z kredytów konsumpcyjnych i kart. Także na początku 2007 roku młodzi byli jeszcze wstrzemięźliwi w korzystaniu z usług banków, ale zaczynali już się uczyć korzystania z kredytów. W połowie 2007 pan Adam zadłużony był w formie kredytów konsumpcyjnych tylko na ok. 5 tysięcy złotych - opowiada Andrzej Topiński. Jednak już jesienią 2007 roku zaciągnął kolejny kredyt konsumpcyjny - na 10,5 tys. złotych. Szybko go jednak spłacił, prawdopodobnie z następnych kredytów. Prawdziwą aktywność na rynku kredytowym pan Adam rozpoczął w grudniu i styczniu na przełomie lat 2007/2008, kiedy zaciągnął nowe kredyty konsumpcyjne na kwoty przekraczające 65 tysięcy złotych.
W pętli zadłużenia
- W następnych miesiącach 2008 roku, zaciągnięte wcześniej kredyty spłacał nowymi. Kwota zadłużenia rosła. Z czasem stopniowo, w miarę spotykania się z odmową udzielenia nowego kredytu, zaprzestawał jeć spłacać - mówi Andrzej Topiński. W połowie 2008 roku banki, po 12 miesiącach aktywnej współpracy z panem Adamem zorientowały się, z kim mają do czynienia i przestały udzielać mu nowych kredytów. Ostatni kredyt dostał we wrześniu 2008 roku. Odtąd pan Adam ma do czynienia z windykatorami, a nie bankowcami. Na koniec zabawy w kotka i myszkę z bankami, zadłużenie pana Adama w ramach kredytów konsumpcyjnych wynosiło prawie 120 tysięcy złotych, co było kwotą nieco wyższą od kredytu mieszkaniowego zaciągniętego przed laty (frank podrożał).
oprac. na podstawie raportu BIG InfoMonitor