Taki apel do Ministerstwa Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej wystosowali dziś przedstawiciele Polskiego Związku Firm Deweloperskich (PZFD) oraz Związku Firm Doradztwa Finansowego (ZFDF). Obie organizacje nie zgadzają się ze stanowiskiem resortu, który nie chce uznać umów rezerwacyjnych zawieranych na koniec roku przez deweloperów i ich klientów. A to oznacza, że takie osoby nie będą mogły skorzystać z dopłat do kredytów.
Przypomnijmy, w połowie stycznia br. banki otrzymały od Ministerstwa Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej pismo, na podstawie którego wnioski o kredyt z Rodziną na Swoim, składane pod koniec 2012 roku z dołączoną umową rezerwacyjną, nie upoważniają do przyznania kredytu w ramach RNS.
Zdaniem PZFD i ZFDF, w efekcie decyzji ministerstwa tysiące rodzin mogą zostać na lodzie. - Będziemy apelować o zmianę stanowiska, ponieważ problem jest sztuczny. W opinii naszych prawników nie ma podstaw, by odrzucić wniosek o kredyt z załączoną umową rezerwacyjną - mówi Aleksandra Łukasiewicz, która reprezentuje ZFDF.
Tymczasem, zdaniem Ministerstwa Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej, umową upoważniającą do skorzystania z dopłat w ramach RNS, jest umowa deweloperska lub inna umowa cywilnoprawna, a nie rezerwacyjna.
- Dlaczego jednak właśnie teraz Ministerstwo postanowiło wystosować pismo do banków, gdy dołączanie do wniosków samej umowy rezerwacyjnej było powszechną praktyką w czasie całego 2012 roku? - pytają przedstawiciele PZFD i ZFDF. - W kwietniu weszła w życie ustawa deweloperska, według której umowy przedwstępne muszą mieć formę aktów notarialnych. Dlatego klienci kupujący mieszkania, aby sprawdzić czy mają odpowiednią zdolność kredytową, posługiwali się umowami rezerwacyjnymi, by uniknąć kosztów związanych z opłatami notarialnymi. Umowę deweloperską dostarczano wtedy dopiero przed podpisaniem umowy kredytowej. W analogiczny sposób postąpiły więc tysiące rodzin, które pod koniec roku chciały ubiegać się o kredyt z dopłatą z programu RNS.