O większym ruchu na poznańskim rynku działek budowlanych mówi Jarosław Krajewski, pośrednik z agencji Ager Nieruchomości. – Deweloperzy wertują oferty w poszukiwaniu gruntów pod nowe projekty – zauważa pośrednik z Poznania. – Firmy interesują się głównie działkami pod osiedla z segmentu popularnego. Jeśli chcą dzielić inwestycję na etapy, kupują działki po kawałku, rozkładając całą transakcję nawet na kilka lat. Czasem w rozliczeniu oferują mieszkania – dodaje.
Kto wyprzedaje
Także Jan Łuczak, prezes sieciowej agencji nieruchomości Nordhaus stwierdza, że ziemią jest zainteresowanych wielu deweloperów. – Ofert działek nie brakuje. W ostatnim półroczu pośredniczyliśmy w pięciu transakcjach sprzedaży gruntów – w Bydgoszczy, Gdańsku i Toruniu – mówi Jan Łuczak.
Prezes Nordhaus podkreśla, że ceny gruntów są dziś o wiele niższe niż w latach 2007–2008. Ze spadkami, które sięgają nawet 50 proc., sprzedający nie zawsze się jednak chcą pogodzić. – Mamy np. 1,5-hektarową działkę w Bydgoszczy, za metr której właściciel chciał 1 tys. zł. Oferowano mu 800 zł, ale się nie zgodził. Teraz, po kilku latach, obniżył cenę do 600 zł za mkw., a jeden z deweloperów proponuje mu 400 zł. To połowa ceny możliwej do osiągnięcia w 2008 roku – opowiada Jan Łuczak.
Na rynku pojawiają się także oferty działek skupowanych w czasie boomu przez firmy z innych branż, np. mięsnej, które chciały zarabiać na deweloperce. – Teraz muszą te grunty sprzedać, nawet ze stratą, by mieć pieniądze na bieżącą działalność. To dla deweloperów okazja, by kupić taniej – zauważa Jan Łuczak.
A to oznacza, że firma będzie mogła zaoferować tańsze mieszkania. – W Warszawie opłaci się deweloperom sprzedawać lokale za 5,5 tys. zł za mkw. Jeśli postawią wysoki budynek z dużą liczbą mieszkań, to zysk będzie naprawdę przyzwoity – dodaje szef firmy Nordhaus.