Ten rok będzie zatem ostatnim, w którym kupimy lokal za pieniądze banku bez wkładu własnego. Efekt? Oczekiwane żniwa na koniec roku w bankach oraz na rynku nieruchomości, jeśli młodzi nie będą czekać na zapowiadane od 2014 r. rządowe dopłaty do kredytów.
Większe wyzwanie dla młodych
Według przyjętej wczoraj rekomendacji S, dotyczącej udzielania kredytów hipotecznych, jeśli ktoś zaciągnie kredyt w 2014 r., wartość wskaźnika LtV (relacja kwoty kredytu do wartości nieruchomości) nie powinna przekraczać poziomu 95 proc., w kolejnym roku – 90 proc., a dla kredytów udzielonych w 2016 r. – 85 proc. (lub 90 proc., gdy ten brakujący wkład jest odpowiednio ubezpieczony lub kredytobiorca ma dodatkowe zabezpieczenie). Natomiast od 2017 roku te limity wynosić będą już 80 i 90 proc.
– Docelowo kredyt hipoteczny będą mogły uzyskać wyłącznie osoby, które będą posiadały co najmniej 20-proc. wkład własny lub 10- proc. w przypadku opłacenia ubezpieczenia. Utrudni to dostęp do kredytów dla osób młodych, które nie zdążyły jeszcze zgromadzić oszczędności – ocenia Jarosław Sadowski z Expandera. – Mogą oni być zmuszeni do wynajmowania mieszkania. To jednak dodatkowy koszt, który utrudnia zebranie oszczędności – dodaje.
Rekomendacja KNF zmienia także podejście do okresu kredytowania i liczenia zdolności kredytowej. Zdolność kredytowa będzie liczona dla maksymalnie 30-letniego okresu spłaty, czyli o 5 lat dłużej niż obecnie. – Według naszych szacunków przełoży się to na wzrost maksymalnej dostępnej kwoty o około 5–6 procent – szacuje Michał Krajkowski, główny analityk Domu Kredytowego Notus.
Jednocześnie nowe regulacje wprowadzają ograniczenie związane z okresem spłaty. Kredyt będzie mógł być zaciągany na maksymalnie 35 lat, choć nadzór zaleca, by banki rekomendowały okres nie dłuższy niż 25 lat i uwzględniały, kiedy kredytobiorca osiągnie wiek emerytalny.