Ożywienia na rynku mieszkaniowym można się spodziewać pod koniec tego roku – ocenia Rafał Zdebski, dyrektor handlowy w spółce deweloperskiej Inpro. – Wpływ na to mogą mieć nowe regulacje dotyczące kredytów hipotecznych, które zaczną obowiązywać od 2014 roku – tłumaczy. Bank nie pożyczy już pieniędzy osobom, które nie mają wkładu własnego.
Od przyszłego roku trzeba będzie mieć 5 proc. wartości mieszkania, a od 2015 – już 10 proc. – Biorąc pod uwagę dzisiejsze ceny mieszkań, jest to ok. 15–20 tys. zł. Ci, których nie stać na wyłożenie takiej kwoty, będą się starali zadłużyć na starych zasadach jeszcze w tym roku – prognozuje Rafał Zdebski.
Kto poczeka, a kto nie
Dyrektor z Inpro wspomina też o tzw. uldze budowlanej, z której można skorzystać, remontując mieszkanie czy dom. – Ulga kończy się w tym roku, więc część klientów zamierza kupić nieruchomość i rozpocząć prace wykończeniowe już teraz – mówi dyrektor z Inpro.
Małgorzata Ostrowska, członek zarządu J.W. Construction Holding ocenia, że drugie półrocze zwykle cechuje ożywienie na rynku nieruchomości. – W tym roku będzie podobnie. Zmiany w zasadach udzielania kredytów hipotecznych jednak nie wpłyną istotnie na popyt – twierdzi Małgorzata Ostrowska. – Dziś zauważamy większą aktywność inwestorów, którzy kupują mieszkania na wynajem. Ta grupa, nawet jeśli już bierze kredyt, to nie na 100 proc. wartości lokalu. Z kolei część osób kupujących mieszkania dla siebie czeka na uruchomienie programu dopłat „Mieszkanie dla Młodych" – zauważa.
Opinię podziela Krzysztof Ziajka, prezes spółki Inkom. – Nadal jednak nie wiadomo, kiedy MdM wejdzie w życie i jakie będą limity cen kwalifikujące do zakupu. Niewykluczone, że będą niższe od rynkowych, biorąc pod uwagę stan budżetu państwa – mówi Krzysztof Ziajka. Jego zdaniem w drugiej połowie roku na rynku niewiele się zmieni. – Dobry czas na zakup mieszkania trwa. Marże są na bardzo niskim poziomie, co zachęca do inwestycji – mówi prezes spółki Inkom.