Po pierwsze, taka była moda, a po drugie, pozwalały na to wysokie ceny mieszkań. Czasem nawet zostawało jeszcze trochę pieniędzy z lokalu – na remont domu. Dziś trudniej przeprowadzić taką operację, bo mieszkania staniały, a o kredyt wspomagający zamianę trudniej (mimo że oprocentowanie jest niskie). Rynek domów używanych właściwie więc zamarł. Podobnie jak dużych mieszkań.

Ożywili się natomiast posiadający od lat działki, które planowali sprzedać z zyskiem lub na nich budować w przyszłości. Ponieważ grunty budowlane w ogóle trudno sprzedać – a co dopiero z zyskiem, jeśli były kupowane w hossie – właściciele snują plany o budowie. Ale rzadko o szybkiej inwestycji i przeprowadzce w ciągu roku.

Jak wynika z badań Oferteo.pl, aż 18 proc. budujących proces inwestycyjny zajmuje ponad trzy lata. Tylko 14,8 proc. inwestorów udaje się skończyć prace w ciągu roku. Spieszą się ci, którzy budują za pieniądze banku i wiążą ich harmonogramy z umów kredytowych.

Największą popularnością wśród Polaków cieszą się tradycyjne domy murowane z cegły ceramicznej (41,5 proc.). Co trzeci (33,8 proc.) decyduje się na budowę z bloczków betonowych

Ciekawostką jest, że najczęściej budowane w ub.r. domy były wyceniane przez inwestorów na blisko 210 tys. zł w przypadku stanu surowego otwartego oraz 270 tys. zł w stanie surowym zamkniętym (materiały i robocizna). Około 100 tys. zł potrzeba jednak jeszcze, aby móc zamieszkać w takim domu. Do tego trzeba doliczy koszty działki. Mieszkanie za miastem znowu stało się luksusem.