Trzy główne rynki mieszkaniowe kraju i budujące na nich firmy najbardziej korzystają na programie „Mieszkanie dla młodych". – Po kwartale działania „MdM" warto się zastanowić, dokąd płyną publiczne środki mające w założeniu wspierać w kupnie własnego mieszkania najbardziej potrzebujących – mówi Kazimierz Kirejczyk, prezes firmy doradczej Reas. – Czy rzeczywiście pieniądze powinny iść tam, gdzie dzieje się najlepiej? Czy tam, gdzie dzieje się niedobrze? Na przykład Gdańsk w porównaniu z Opolem dostał w pierwszym kwartale astronomiczne kwoty dopłat do mieszkań kupowanych w ramach „MdM". Czy rzeczywiście tak ma być? – pyta Kirejczyk.
Jego zdaniem mechanizmy „MdM" faworyzują silne ośrodki, a nie pomagają słabszym. – Dziś ustawa o „MdM" wygląda jak napisana dla Gdańska, Poznania i okolic oraz Warszawy – ironizuje prezes Kirejczyk.
Kto wziął najwięcej
Z danych Banku Gospodarstwa Krajowego wynika, że największymi beneficjentami „MdM" spośród miast wojewódzkich są Warszawa, gdzie trafiło ponad 13 mln zł, i Gdańsk – 9,6 mln zł. – W przypadku stolicy wynika to nie tyle z korzystnego limitu ceny metra kwadratowego, ile z wielkości oferty oraz najwyższych cen mieszkań – mówi Katarzyna Kuniewicz, dyrektor w firmie Reas. – Natomiast porównanie skali dopłat w proporcji do liczby mieszkańców miast pokazuje, że w I kwartale gdańszczanie otrzymali blisko 21 tys. zł dopłat na 1000 mieszkańców, mieszkańcy Poznania 11,4 tys. zł, a warszawiacy 7,6 tys. zł – wylicza Katarzyna Kuniewicz. Dodaje, że spośród miast wojewódzkich ze wsparcia „MdM" najmniej skorzystało Opole, gdzie dotacja nie przekroczyła 4 tys. zł na 1000 mieszkańców.
– W przypadku Opola jest to efekt słabości lokalnego rynku deweloperskiego i najniższego limitu cenowego metra kwadratowego spośród wszystkich miast – wyjaśnia Katarzyna Kuniewicz.
Spośród rejonów przylegających do miast wojewódzkich rekordzistami w składaniu wniosków o dopłatę w ramach „MdM" w I kwartale byli nabywcy mieszkań z okolic Poznania: złożyli prawie 200 wniosków na kwotę 4,7 mln zł.