We wrocławskiej Fabrycznej 220-metrowy dom z 768-metrową działką był wystawiony na sprzedaż za 970 tys. zł. Jak opowiada Genowefa Marciczkiewicz, doradca ds. nieruchomości z Wrocławskiej Giełdy Nieruchomości (WGN), cena powoli topniała aż do 680 tys. zł. – Właściciel zrezygnował ze sprzedaży i czeka na lepsze czasy – mówi Genowefa Marciczkiewicz. Dodaje, że chętnych na domy jest wciąż za mało wobec rosnącej podaży. – Chętniej kupowane są domy budowane w nowszej technologii, w dobrej lokalizacji, z pełną infrastrukturą – ocenia przedstawicielka WGN.
Edyta Krakowiak z Warszawskiej Giełdy Lokali i Nieruchomości (WGLiN) dopowiada, że pomimo dużych spadków cen domy sprzedają się często co najmniej rok. – W stolicy najszybciej znikają nieduże, tanie w utrzymaniu budynki o powierzchni do 120 mkw., których cena jest porównywalna z ceną dużego mieszkania. Ważne, by rejon był dobrze skomunikowany z centrum miasta – zauważa Edyta Krakowiak. – Domy są najczęściej kupowane za gotówkę.
W Trójmieście, jak podaje Ober-Haus, sprzedaż domu zajmuje średnio od pół roku do dwóch lat. – Niektóre nieruchomości na chętnego czekają znacznie dłużej. Najwięcej czasu zajmuje sprzedaż najdroższych budynków wolno stojących oraz nieremontowanych od pięciu do dziesięciu lat domów poza ścisłym centrum, których ceny zaczynają się od 1,5 mln zł – zauważa Tomasz Ruzik z Ober-Haus. Najszybciej znikają małe domy od deweloperów, wycenione na 400–500 tys. zł. – Ceny domów spadły w ciągu roku o ok. 3–5 proc. Właściciele nie są już jednak skłonni do kolejnych obniżek – ocenia Tomasz Ruzik. – W trzecim kwartale może nastąpić odbicie. Wzrost popytu spowoduje wzrost cen.
Zdaniem Edyty Krakowiak domy, zwłaszcza duże i drogie w utrzymaniu, będą jeszcze tanieć. Nie ma co liczyć na ożywienie w tym segmencie rynku, dopóki banki nie zaczną chętniej pożyczać na zakup czy budowę domów. Także w Krakowie, jak zauważa Katarzyna Liebrasbach-Szarek, pośredniczka z agencji Nieruchomości Łobzowskie, domy wciąż tanieją. – Widać to, porównując ceny w skali roku. Przy tańszych ofertach spadki wynoszą ok. 30 tys. Przy bardzo drogich – od 200 do nawet 250 tys. zł – szacuje.
W Krakowie najwięcej jest domów wolno stojących. – Trudno znaleźć niski budynek w zabudowie szeregowej. Takie domy są często bardzo wysokie, mają trzy, a nawet cztery kondygnacje. A kto chciałby wiecznie chodzić po schodach? – pyta Katarzyna Liebersbach-Szarek. Na dom w Krakowie trzeba mieć co najmniej 500 tys. zł. Cena ofertowa 170-metrowego szeregowca w Płaszowie to 550 tys. zł. – Kolejny „klocek" do remontu został wyceniony na 580 tys. zł. Najtaniej jest na kiepsko skomunikowanych obrzeżach. Bardzo droga jest Wola Justowska. 250-metrowy dom z 350 mkw. działką kosztuje tam niemal 1,7 mln zł. – Bardzo drogie budynki czekają na klientów nawet trzy, cztery lata. Niektórzy nigdy nie wydadzą na gotowy budynek 2 mln zł. Wolą kupić działkę i wybudować dom według swojego uznania – tłumaczy pośredniczka z Krakowa.