– Stare mury przyciągają turystów. Można więc zakładać większe obłożenie niż w nowym obiekcie w tej samej lokalizacji – przekonuje Bartosz Turek, kierownik działu analiz w Lion's Banku. W zamkach i pałacach działają hotele, centra spa, sale konferencyjne, restauracje. – Poddając nieruchomość renowacji, można liczyć na spore dopłaty z publicznej kasy, co oznacza wzrost rentowności inwestycji – zauważa Bartosz Turek. – Problem w tym, że inwestor musi dysponować sporym budżetem – kilku czy nawet kilkunastu milionów złotych.
Bank i konserwator
Zdaniem Jarosława Mikołaja Skoczenia z firmy Emmerson Realty inwestycje w zabytkowe nieruchomości są bardzo trudne. – Wymagają i dużej wiedzy, i dużych pieniędzy. W przypadku remontów trzeba się też liczyć z barierami urzędniczymi. Takie inwestycje mogą się ciągnąć latami, pochłaniając fortunę – przestrzega. Ekspert Emmersona wspomina inwestora, który postanowił odtworzyć XIX-wieczny apartament w Krakowie. – Trwało to pięć lat. Pochłonęło ogromne pieniądze. Jednak mimo kolejnych przecen na nieruchomość nie ma chętnych – opowiada Skoczeń. – W Paryżu czy Londynie taki apartament osiągnąłby zawrotną cenę. W Polsce na razie nie ma, niestety, takiego rynku – ocenia. Według Skoczenia na szybki zwrot nie mają też szans inwestycje w zamki i pałace, wymagające wielkich nakładów na renowację. – Najszybciej zwraca się inwestycja w kamienicę o dobrym standardzie i w dobrej lokalizacji, pod warunkiem że da się ją przekształcić w luksusowe biura – twierdzi.
Także pośredniczka Joanna Lebiedź, właścicielka agencji Lebiedź Nieruchomości, ocenia, że zabytki nie zawsze są dobrą inwestycją. – Ważne są cele, na jakie chcemy je wykorzystać. Trzeba wiedzieć, czy w konkretnym przypadku wyznaczony cel jest możliwy do realizacji – podkreśla. – Po pierwsze – trzeba sprawdzić, czy nieruchomość jest wpisana do rejestru zabytków i tym samym objęta ochroną konserwatora. Jeśli tak, to musimy się liczyć z tym, że to konserwator określi, co i w jakim zakresie można z nieruchomością zrobić – wyjaśnia.
Bywa i tak, że nieruchomość jest wpisywana do rejestru zabytków już po zakupie i wstępnych uzgodnieniach co do jej adaptacji. – Prace mogą zostać wtedy wstrzymane, mimo że inwestor uzyskał wcześniej stosowne pozwolenia – przestrzega pośredniczka. Przyznaje jednocześnie, że inwestycja w zabytki, choć trudna, może przynieść satysfakcjonujące dochody, jeśli tylko jest dobrze przemyślana i przygotowana.
Na pułapki czyhające na inwestorów zwraca też uwagę Jarosław Łoboda z firmy doradczej ProDevelopment. – Prawo pierwokupu zabytkowych nieruchomości przysługuje gminie. Może się więc okazać, że po sporządzeniu umowy przedwstępnej to gmina wejdzie w prawa niedoszłego nabywcy i sama kupi obiekt – mówi. – Kłopotliwa może też być próba zabezpieczenia kredytu hipotecznego na takiej nieruchomości. Większość banków albo odmówi takiego kredytu, albo ustali wyższą marżę – dodaje.