Zofia Brzezińska: Konstytucja przez wielkie K

Choć krótko obowiązywała, pozostaje symbolem tego, co oświecone w polskiej kulturze.

Publikacja: 10.05.2022 11:47

Zofia Brzezińska: Konstytucja przez wielkie K

Foto: Adobe Stock

Polska Konstytucja 3 maja jest wyjątkowa nie tylko dzięki temu, że była drugą ustawą zasadniczą na świecie, a pierwszą w Europie. Uchwalona 3 maja 1791 r., była niczym ostatni promień słońca, który rozświetlił zapadający nad Polską zmierzch. I chociaż jej uchwalenie nie zapobiegło największej katastrofie, którą był podział państwa między sąsiednie supermocarstwa, to przyczyniło się do utrwalenia i zachowania polskiej tożsamości prawnej oraz historycznej w najtrudniejszych czasach.

Powołana za późno

Niewykluczone, że gdyby została powołana do życia wcześniej, dzieje naszego kraju potoczyłyby się inaczej. Możliwe wręcz, że zostałyby mu oszczędzone 123 lata niewoli. Główną ideą twórców Konstytucji było przecież opracowanie remedium na największą bolączkę, pełen wad system polityczny Rzeczypospolitej Obojga Narodów, oparty na zasadach wolnej elekcji oraz demokracji szlacheckiej. To właśnie wolna elekcja oraz system demokracji szlacheckiej z niesławnym liberum veto na czele doprowadziły do poważnego osłabienia Polski, jej podległości względem sąsiadów, a w konsekwencji do zaborów. Wprowadzone przez Konstytucję zmiany ustrojowe co prawda zlikwidowały te nieprawidłowości poprzez szereg reform, ale – niestety – za późno. Ani zmiana systemu wolnej elekcji na monarchię dziedziczną, ani ograniczenie demokracji szlacheckiej (poprzez m.in. odebranie prawa głosu szlachcie nieposiadającej ziemi, tzw. gołocie, częściowe zrównanie praw osobistych mieszczan i szlachty oraz zagwarantowanie chłopom prawnej obrony przed nadużyciami pańszczyźnianymi), ani nawet całkowita likwidacja liberum veto nie powstrzymały władców rosyjskich, pruskich i austriackich. Zanim jednak przypieczętowali trzeci rozbiór Polski traktatem 24 października 1795 r., dzieło Konstytucji się rozwijało. Powołano wiele ustaw szczegółowych, poświęconych realizacji jej postanowień. Sama Konstytucja przestała jednak w praktyce obowiązywać 24 lipca 1792 r., kiedy to król Stanisław August Poniatowski przystąpił do konfederacji targowickiej. Derogowano ją oficjalnie 23 listopada 1793 r. wraz z wywodzącymi się z niej aktami prawnymi.

Czytaj więcej

Zofia Brzezińska: Zabory kobiecych praw

Chociaż więc obowiązywała zaledwie kilkanaście miesięcy, to pamięć o niej nie zaginęła poprzez lata niewoli, pielęgnowana przez naród polski w myśl testamentu jej dwóch współtwórców: Hugona Kołłątaja i Ignacego Potockiego, jako „ostatnia wola i testament gasnącej Ojczyzny”. Wiele wskazuje, że nie były to puste słowa, i Konstytucja faktycznie tę doniosłą rolę odgrywała. Zawarte w niej prawa podtrzymywały pamięć o polskim prawodawstwie i historii monarchii dziedzicznej, a więc najbardziej pomyślnym dla Polski okresie państwowości. Jako drugi taki dokument na świecie, budziła też w Polakach poczucie dumy, a że do jej uchwalenia doszło w wyjątkowo trudnych okolicznościach (obradujących posłów pilnowały wojska stronnictwa moskiewskiego, grożąc stale użyciem siły), umacniało się w społeczeństwie przekonanie, iż zaborcy nie są wszechmocni, a przeciwstawienie się im leży w możliwości zdeterminowanych mężów stanu. „W szczerej chęci ratunku ojczyzny, w okropnych nad Rzeczpospolitą okolicznościach, projekt pod tytułem Ustawa Rządu w ręku j. w. marszałka sejmowego i konfederacji koronnej złożony do jak najdzielniejszego popierania przyjmujemy, zaręczając to nasze przedsięwzięcie hasłem miłości ojczyzny i słowem honoru, co dla większej wiary podpisami naszymi stwierdzamy” – głosiła deklaracja podpisana przed ogłoszeniem Konstytucji przez wszystkich jej autorów.

Do tradycji Konstytucji odwoływali się patrioci, konspiratorzy, dowódcy i żołnierze polskich powstań narodowowyzwoleńczych XIX w., a także politycy, prawnicy, artyści i poeci. Aż do odzyskania niepodległości w 1918 r., dzień uchwalenia Konstytucji 3 maja był największym świętem narodowym.

Co ciekawe, sława tej majowej ustawy wykraczała daleko poza granice Polski. I chociaż dla zaborców była solą w oku, to przedstawiciele innych narodów europejskich potrafili docenić jej unikatowość i kolosalne znaczenie rozwiązań dla kiełkującej dopiero na starym kontynencie demokracji. Konstytucję przetłumaczono na języki francuski, angielski i niemiecki.

Na ustach wszystkich

W rewolucyjnym Paryżu, wśród zgiełku walk, wznoszono toasty za króla Stanisława Augusta Poniatowskiego i polską Konstytucję. Co prawda, Francuzami kierował nie tyle podziw i uznanie dla postępowego charakteru dokumentu, ile wdzięczność, że zaangażowanie Polski w wojnę z Rosją w 1792 r. oraz insurekcję kościuszkowską skutecznie odwróciło uwagę militarną Rosji od wydarzeń Rewolucji Francuskiej, uniemożliwiając imperialistycznemu kolosowi jej stłumienie. Nawet jednak mieszkańcy Wysp Brytyjskich, którzy nie musieli obawiać się carycy Katarzyny II, kiwali z uznaniem głowami nad meritum Konstytucji. Thomas Paine, pisarz i myśliciel doby oświecenia, nie wahał się nazywać jej dokumentem przełomowym, a Edmund Burke – irlandzki filozof i polityk, twórca nowoczesnej koncepcji konserwatyzmu – rozpływał się w zachwytach nad „najszlachetniejszym dobrem otrzymanym kiedykolwiek przez jakikolwiek naród”, dodając, że „Stanisław II zasłużył na miejsce pośród największych królów i mężów stanu w dziejach”.

Czy przyniosła zagładę?

Rzeczony król miał zarówno zwolenników (ze względu na swój udział w uchwaleniu Konstytucji), jak i przeciwników (bo przystąpił do konfederacji targowickiej, która doprowadziła do upadku Rzeczypospolitej. Tłumaczył wprawdzie, że dalszy opór przeciw konfederacji mógł prowadzić tylko do większego rozlewu krwi, ale nigdy mu tego aktu zdrady nie wybaczono) – tak jak sama Konstytucja. Wielu jej oponentów wywodziło się z kręgów szlacheckich. Nie w smak im było ograniczenie swobód na rzecz innych stanów. Niektóre fale krytyki wypływały jednak nie z osobistych pobudek, ale z autentycznej troski o los wspólnoty narodowej. Najpoważniejszy był zarzut, że uchwalenie Konstytucji sprowokowało agresję Rosji i w konsekwencji przyspieszyło rozbiory.

Czy rzeczywiście dokument, który miał ocalić Polskę, przyniósł jej zagładę? Przez długie lata taką tezę postrzegano wręcz jako świętokradczą, a wszelkie napomknięcia o niej zbywano pogardliwym milczeniem. Tabu przełamał dopiero prof. Andrzej Chwalba: „Rzeczpospolitą polsko-litewską do grobu złożyli jej sąsiedzi, przede wszystkim Rosja. Ale to prawda, daliśmy jej świetny pretekst, niemal zmusiliśmy do interwencji. Gdyby 3 maja 1791 r. nie uchwalono Konstytucji, Rosja nie miałaby powodu wkraczać zbrojnie do Polski i nie doszłoby do drugiego rozbioru. Nie wybuchłoby powstanie kościuszkowskie, które doprowadziło do wymazania Rzeczypospolitej z mapy Europy. Te wydarzenia stanowią niepodzielną całość. Konstytucja była kamieniem, który spowodował lawinę. Była prowokacją, na którą Rosja odpowiedziała tak, jak odpowiedzieć musiała, chroniąc swoje imperialne interesy” .

Czy jednak, obserwując tragedię rozgrywającą się w tej chwili za naszą wschodnią granicą, możemy powiedzieć, że Rosji potrzebna jest jakaś prowokacja, aby wcielać chore ambicje swych przywódców? Tak jak Władimir Putin realizuje swoje priorytety, nie zważając na nic, tak i caryca Katarzyna II była zdeterminowana podporządkować sobie Polskę. Brała udział we wszystkich rozbiorach. Widziała w niej tylko rosyjski protektorat. Skoro zatem nie wahała się podnosić ręki na Polskę jeszcze na długo przed uchwaleniem Konstytucji, to czy jej brak powstrzymałby carycę w 1793 lub 1795 r.? Przyspieszyła ona to, co i tak było już nieuniknione. Bardzo za to możliwe, że gdyby jej reformy wprowadzono wcześniej, to udałoby się wzmocnić Polskę na tyle, aby sąsiednie mocarstwa odstąpiły od unicestwienia Rzeczypospolitej.

Szczęśliwie, terror zaborców dawno przeszedł do historii, Polska cieszy się wolnością, a Konstytucja 3 maja pozostaje symbolem wszystkiego, co szlachetne i oświecone w polskiej kulturze. Nawet dziś jest dowodem, iż Polacy są zdolni dokonywać rzeczy wielkich, gdy zjednoczą się i zakopią topór wojenny. Konstytucję podpisało przecież 83 posłów i senatorów – ludzi o odmiennych poglądach i przekonaniach politycznych, którzy w obliczu rosyjskiego zagrożenia potrafili odłożyć na bok wzajemne animozje i współpracować dla dobra kraju. Trudno oprzeć się wrażeniu, że jest to nad wyraz cenna lekcja w obecnych, niespokojnych czasach.

Polska Konstytucja 3 maja jest wyjątkowa nie tylko dzięki temu, że była drugą ustawą zasadniczą na świecie, a pierwszą w Europie. Uchwalona 3 maja 1791 r., była niczym ostatni promień słońca, który rozświetlił zapadający nad Polską zmierzch. I chociaż jej uchwalenie nie zapobiegło największej katastrofie, którą był podział państwa między sąsiednie supermocarstwa, to przyczyniło się do utrwalenia i zachowania polskiej tożsamości prawnej oraz historycznej w najtrudniejszych czasach.

Pozostało 94% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Granice wolności słowa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Nic się nie stało
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Policjant zawinił, bandziora powiesili
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Młodszy asystent, czyli kto?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Rzecz o prawie
Jakub Sewerynik: Wybory polityczne i religijne