Imponująco wygląda także statystyka rozpoczynanych nowych budów, która od roku utrzymuje się na poziomie przekraczającym 80 tys. lokali rocznie. 87 415 mieszkania w 12 miesięcy to o 7,5 proc. więcej niż rok wcześniej. W październiku nowych budów było 7893, o 8,5 proc. więcej niż rok temu.
Nie zmienia się też fakt, że deweloperzy intensywnie planują kolejne inwestycje. W okresie od początku listopada 2015 r. do końca października 2016 r. otrzymali 103 691 pozwoleń na budowę, o 11,3 proc. więcej niż rok temu. W tym roku tylko w trzech pierwszych miesiącach skumulowana roczna liczba otrzymanych pozwoleń na budowę była niższa niż 100 tys. Tylko w październiku pozwoleń było 10 524, jedynie w czerwcu w tym roku było ich więcej.
Duża liczba nowych pozwoleń na budowę pokazuje, że deweloperzy mają sporo optymizmu w ocenie sytuacji rynkowej. Nie da się jednak ukryć, że Eldorado nie może trwać wiecznie. Z raportów firm notowanych na GPW wynikają kolejne rekordy sprzedażowe, ale kiedyś rynek się nasyci lub sytuacja zmieni się na tyle, że popyt spadnie i część firm może mieć kłopot z upłynnieniem wybudowanych mieszkań.
Co dalej z rynkiem pierwotnym? Wszystko zależy od tego, jak rozwijać będzie się sytuacja. Wiele zmienić może np. wzrost stóp procentowych. Doprowadzi on jednocześnie do podniesienia kosztów kredytów hipotecznych (w Home Brokerze prawie 60 proc. mieszkań kupowane jest na kredyt) i wzrostu oprocentowania bankowych lokat oraz obligacji skarbowych, co zmniejszy zainteresowanie inwestorów rynkiem mieszkaniowym. Na sytuację na rynku wpływa też nastawienie banków do kredytobiorców (trudno nazwać je mocno optymistycznym), a także plany rządu na program Mieszkanie Plus.
Z drugiej strony należy pamiętać, że cały czas dynamicznie rozwija się rynek najmu, który chłonie atrakcyjne nieruchomości. Mało kto chce dziś zamieszkać w otrzymanym po babci mieszkaniu w wielkiej płycie z meblościanką z poprzedniej epoki na wyposażeniu - dodaje Marcin Krasoń.