To prawda. Nic z tego nie wyszło. Niespecjalnie chciano nas w ministerstwie słuchać. Mamy jednak nową kadencję Sejmu. Planujemy rozmawiać ze wszystkimi klubami poselskimi. Projekt mamy już zresztą gotowy. Mam nadzieję, że któryś z klubów przejmie go jako własny. Jeżeli się nie uda, zawsze możemy wystąpić z projektem obywatelskim. Na pewno będziemy walczyć. Łatwo się nie poddamy.
Co jeszcze trzeba zmienić w ustawie przekształceniowej?
Wiele spółdzielni mieszkaniowych nie ma uregulowanego tytułu prawnego do gruntu, co uniemożliwia przekształcenie. W Warszawie problem dotyczy aż 100 tys. mieszkań, a w Białymstoku jednej spółdzielni. Są to głównie zaszłości z czasów PRL.
Państwo realizowało plan gospodarczy, a spółdzielnie mieszkaniowe jako jednostki gospodarki uspołecznionej były jego wykonawcami. Po latach okazało się, że niespecjalnie się wtedy przejmowano tytułami prawnymi. I teraz konsekwencje zaniedbań ponoszą członkowie spółdzielni.
Mamy pomysł, jak wyprostować sytuację prawną tych lokali. Można skorzystać z instytucji przemilczenia. Została ona zastosowana m.in. w art. 34 dekretu z 8 marca 1946 r. o majątkach opuszczonych i poniemieckich.
Proponujemy, żeby jeśli do dnia wejścia w życie naszej propozycji nie uda się ustalić właściciela działki, własność tej nieruchomości nabywała spółdzielnia. Pod warunkiem jednak, że wybudowała bloki na podstawie pozwolenia na budowę i decyzji lokalizacyjnej. Ponadto co najmniej od 5 grudnia 1990 r. grunty znajdują się nieprzerwanie w posiadaniu spółdzielni. Tam, gdzie się okażę, że znani są właściciele gruntu, powinno się wypłacić odszkodowanie. Kolejny problem dotyczy bonifikaty.