Mieszkaniowy boom to z jednej strony możliwość notowania wysokiej sprzedaży, a z drugiej konieczność stałego uzupełniania podaży. Najwięksi deweloperzy planują ruchy na kilka lat do przodu, nic dziwnego, że ich potrzeby kapitałowe – przede wszystkim na zakup gruntów – są olbrzymie. Wciąż preferowaną opcją jest emisja obligacji. Rynek długu korporacyjnego powrócił na wysokie obroty, o czym świadczą wartości programów emisji, które w ostatnich tygodniach zostały zapowiedziane przez duże przedsiębiorstwa notowane na giełdzie.
Działający we Wrocławiu i Krakowie Lokum Deweloper przyjął właśnie program o wartości do 100 mln zł.
Program o wartości 150 mln zł przyjęła też budowlana Grupa Unibep, która pieniądze z obligacji wykorzystuje m.in. do finansowania działalności spółki córki, Unidevelopmentu.
Atal szykuje się w perspektywie trzech miesięcy do emisji obligacji w ramach programu o wartości do 200 mln zł. Deweloper wiosną zebrał już od funduszy na tej podstawie 120 mln zł.
Również Develia zapowiedziała emisję dla inwestorów instytucjonalnych w ramach programu o wartości 400 mln zł. W kwietniu tego roku deweloperowi udało się pozyskać 150 mln zł.
Echo Investment złożyło niedawno w Komisji Nadzoru Finansowego prospekt dotyczący oferty publicznej papierów o wartości do 300 mln zł. To jeden z nielicznych deweloperów, którzy plasują dług wśród inwestorów indywidualnych na podstawie dużych ofert z niskim progiem wejścia. Pozostali gracze stawiają na fundusze, a jeśli na detal, to w ograniczonym zakresie i z wysoką wartością minimalnego zapisu. Zanim Echo wypuści obligacje dla drobnych inwestorów, w IV kwartale br. planuje uplasować papiery dla instytucji w ramach przyjętego wcześniej programu o wartości 1 mld zł.
Mateusz Mucha, menedżer w Domu Maklerskim Navigator, podkreśla, że szeroko zakrojone plany tylko częściowo wynikają z potrzeby zebrania kapitału na nowe grunty.
– Ogłoszone plany w zakresie emisji obligacji przez deweloperów to w większości rolowanie zapadających papierów, ewentualnie powiększonych o dodatkowe środki – zaznacza Mucha.
Oznacza to, że deweloperzy chcą wykorzystać pieniądze z nowych emisji na nabycie wcześniejszych serii.
– Z pięciu podmiotów, które w ostatnim czasie ogłosiły chęć emisji, tylko Lokum Deweloper nie ma obligacji, które zapadałyby w ciągu kilku miesięcy. W przypadku części spółek nie ma zaskoczenia, ponieważ już kilka miesięcy temu sugerowały one możliwość emisji na jesieni – mówi Mucha. – Emisje te w większości skierowane zapewne będą do klientów instytucjonalnych, a fundusze dłużne w ostatnim czasie nie pokazywały dobrych wyników, co wynikało z niskich rentowności obligacji skarbowych. Mimo nie najlepszych wyników funduszy spodziewamy się popytu z ich strony, ponieważ zwiększenie skali inwestycji w obligacje korporacyjne ciekawych przedsiębiorstw powinno wesprzeć ich wyniki – dodaje.
Ekspert wskazuje przy tym, że większość przedstawicieli branży deweloperskiej chce się rozwijać, co oznacza konieczność powiększania banku ziemi, a grunty kupuje się tradycyjnie za pieniądze z obligacji.
– Biorąc pod uwagę, że obecna sytuacja finansowa większości podmiotów jest bardzo dobra i spółki byłyby w stanie spłacić zapadające w kolejnych miesiącach zobowiązania obligacyjne, spodziewamy się, że poszczególni deweloperzy mają w zanadrzu grunty, które mogłyby zostać szybko kupione. Rynek mieszkaniowy jest obecnie w mocnej fazie wzrostowej, więc deweloperzy powinni pokazywać rekordowe wyniki finansowe, które wzmocnią ich bazę kapitałową i zdolność do spłaty zadłużenia – podsumowuje Mucha.
Deweloperzy mieszkaniowi chętnie posiłkują się długiem korporacyjnym, ponieważ banki nie są skore do finansowania zakupów gruntów – wolą pożyczać na bezpieczniejszym etapie inwestycji, czyli na prace budowlane. Przy tak rozgrzanej koniunkturze i dobrej sprzedaży budowa jednak finansuje się często sama – z wpłat klientów na rachunki powiernicze.