Wykupując wycieczkę do ciepłych krajów, należy pomyśleć o swoim zdrowiu. I nie można zostawiać tego na ostatnią chwilę. – Radzę zgłosić się do lekarza sześć – osiem tygodni przed podróżą – mówi dr Piotr Kajfasz z Kliniki Chorób Odzwierzęcych i Tropikalnych UM w Warszawie. Chcąc się zaszczepić, turysta musi liczyć się z tym, że do wytworzenia odporności jego organizm potrzebuje co najmniej dwóch tygodni. A gdy trzeba podać trzy dawki leku, nawet półtora miesiąca. Sprawę może opóźnić katar lub gorączka, podczas których szczepienie nie jest wskazane.
Na przeszkodzie podróżnikowi, który chce dbać o swoje zdrowie, mogą stanąć niespodziewane problemy. – Niedawno musiałem służbowo wyjechać do Afryki – opowiada Marcin Meller, dziennikarz. – Nigdzie, ani w Warszawie, ani w Poznaniu, nie mogłem dostać potrzebnej mi szczepionki! Pojechałem bez niej.
Meller wie, że dużo zaryzykował. Wiele podróżuje. Trzy razy chorował na malarię. – Ludzie kompletnie nie mają pojęcia, w co się mogą wpakować, jadąc w tropiki – dodaje. Przykład? Największą obrazą dla Afrykańczyka jest odmówienie w jego domu poczęstunku. A przecież skosztowanie w takich okolicznościach czegokolwiek może się skończyć dla Europejczyka poważną chorobą.
[srodtytul]Śmierć jest reklamą[/srodtytul]
Liczba Polaków wyjeżdżających za granicę rośnie lawinowo. – W porównaniu z rokiem 2006 ilość rezerwacji powiększyła się o 50 proc. – opowiada Magdalena Krzywosińska z portalu Wakacje. pl. Podróżujemy w coraz bardziej egzotyczne miejsca. A im dalej na południe, tym więcej czyha na nas chorób. Szacuje się, że od 20 do 50 proc. turystów wyjeżdżających do Azji ma biegunkę. Trzy na 100 osób spędzających urlop w tropikach, które się nie zaszczepiły, choruje na żółtaczkę pokarmową. W Polsce mamy rocznie średnio jeden przypadek śmierci z powodu malarii. Ich wspólnym mianownikiem jest brak profilaktyki, a więc nieprzyjmowanie tabletek przeciwmalarycznych (wciąż brak jest na tę chorobę szczepionki).