Tylko pd pięciu do dziesięciu proc. nowotworów złośliwych ma silne uwarunkowania dziedziczne. W pozostałych 90 – 95 proc. przypadków rak jest wypadkową czynników genetycznych i środowiskowych – uważają naukowcy. Czy należałoby ograniczyć do wąskiej grupy osób testy genetyczne oceniające predyspozycje do nowotworu? To kluczowa kwestia dla tych, którym zaleca się profilaktyczne usuwanie zagrożonych rakiem narządów.
Do nowotworów dziedzicznych, wynikających z obecności wadliwego genu, należą rak piersi i jajnika, nadnerczy, jelita grubego, tarczycy oraz gałki ocznej. W Polsce istnieją onkologiczne poradnie genetyczne, w których można wyśledzić mutacje sprzyjające rozwojowi raka. Nie ma jednak zgody wśród lekarzy co do tego, kto powinien być tym badaniom poddawany.
– Nowotwory złośliwe o silnym podłożu genetycznym występują niezwykle rzadko, tak więc testy genetyczne, które mają oceniać dziedziczne ryzyko nowotworu, powinny być zarezerwowane dla tych osób, u których prawdopodobieństwo wykrycia mutacji jest wysokie – uważa dr Dorota Nowakowska z Poradni Genetycznej Centrum Onkologii Instytutu im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie. Jako kandydatów do testów dr Nowakowska wymienia rodziny dotknięte danym typem raka od kilku pokoleń albo pacjentów cierpiących na więcej niż jeden typ nowotworu, np. raka piersi i jajnika. Na badania genetyczne powinno się też kierować osoby, które zachorowały na raka przed 40. rokiem życia.
– Wskazania do badań genetycznych dotyczą w rzeczywistości niewielkiego odsetka osób – uważa dr Nowakowska.
Z takim stanowiskiem nie zgadza się prof. Jan Lubiński, kierownik Międzynarodowego Centrum Nowotworów Dziedzicznych Pomorskiej Akademii Medycznej w Szczecinie, twórca polskiej sieci onkologicznych poradni genetycznych.