Dobre wieści dla osób dotkniętych stwardnieniem rozsianym (sclerosis multiplex – SM). Na tę chorobę cierpi około 50 tys. Polaków. Okazuje się, że lek używany w terapii białaczki jest skuteczny również w walce z SM. U kilkuset leczonych nim pacjentów choroba nie tylko się zatrzymała, ale i zmniejszyły się poczynione przez nią uszkodzenia mózgu. Badania publikuje "New England Journal of Medicine".
Stwardnienie rozsiane to bezlitosny wróg. Atakuje ludzi 20 – 40-letnich, których doprowadza do dużej niepełnosprawności. Dzieje się tak, ponieważ układ odpornościowy organizmu atakuje własne włókna nerwowe, niszcząc pokrywającą je osłonkę mielinową. Ponieważ warstwa ta osłania nerwy przed uszkodzeniem, proces ten prowadzi do poważnych zaburzeń, m.in. paraliżu, problemów ze wzrokiem i chodzeniem.
Uszkodzenia mózgu wywołane częstymi nawrotami choroby były do tej pory uznawane za nieodwracalne. Nie radzono sobie również z zatrzymaniem postępów SM.
Trzy lata temu naukowcy z University of Cambridge zdecydowali się przetestować w walce z SM lek o nazwie alemtuzumab. Został on opracowany w laboratoriach Cambridge w latach 70. i wykorzystywany był do tej pory w terapii antynowotworowej. Lek ten służy do hamowania aktywności limfocytów, komórek układu odpornościowego, które podczas przewlekłej białaczki limfatycznej patologicznie się rozrastają, wywołując nowotwór krwi. Te same limfocyty przy SM wywołują uszkodzenia osłonki mielinowej włókien nerwowych. Alemtuzumab wycisza więc układ odpornościowy, ale też pozwala mu się odbudować już bez tamtego wadliwego mechanizmu.
Lek był testowany przez trzy lata w grupie 334 chorych na SM, u których liczba remisji choroby zmniejszyła się aż o 74 proc. w porównaniu z efektami działania interferonu-beta, tradycyjnie stosowanego leku przy SM. Alemtuzumab zredukował też o 70 proc. uszkodzenia w układzie nerwowym.