Pozwolić sobie na wszystkie kulinarne przyjemności bez skutków w postaci nadmiaru kilogramów? To marzenie wielu łakomczuchów, ale nie tylko. Wkrótce może się ono spełnić. Ważny krok w tym kierunku zrobili uczeni z amerykańskiego University of Michigan. Wyniki ich badań opublikowało pismo "Cell".
Naukowcom udało się osiągnąć coś - wydawałoby się - niemożliwego. Wyhodowali myszy, które, mimo spożywania wysokotłuszczowych produktów, nie przybierały na wadze. Efekt ten został uzyskany za pomocą wyciszenia działania jednego z genów zwierząt. Chodzi o fragment DNA o nazwie IKKE. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że może on pełnić w mysich organizmach rolę centrum zarządzania tyciem. Jeśli kolejne badania potwierdzą, że podobną funkcję odgrywa on u ludzi, to jest duża szansa na stworzenie skutecznego sposobu leczenia otyłości, a co ważniejsze - zapobiegania jej.
– Przebadaliśmy wiele genów, których aktywność jest związana z gromadzeniem się nadmiaru kilogramów – tłumaczy Alan Saltiel, kierujący projektem. – Ten jest jednak pierwszym, którego wyłączenie oznacza jednocześnie zatrzymanie procesu tycia.
Jak to możliwe? Gen IKKE odpowiada za produkcję kinazy białkowej o tej samej nazwie. Jest to enzym, który włącza lub wyłącza inne białka. Aktywność kinazy białkowej IKKE nakierowana jest na proteinę, która z kolei kontroluje geny regulujący mysi metabolizm.
Dowiodły tego eksperymenty amerykańskich uczonych. Przeprowadzone zostały na myszach – normalnych i z wyciszonym działaniem genu IKKE. Część z nich znajdowała się na diecie, której 45 proc. kalorii było uzyskiwanych z tłuszczu. W przypadku drugiej grupy wskaźnik ten wynosił 4,5 proc. Co się okazało? U normalnych myszy na diecie wysokotłuszczowej poziom kinazy białkowej IKKE wzrósł. Jednocześnie zwolnił metabolizm, a zwierzęta przybrały na wadze. Podczas gdy myszy z wyciszonym genem IKKE mimo jedzenia produktów bogatych w tłuszcz wciąż pozostawały szczupłe. W wyniku przyspieszenia spalania kalorii nie dochodziło u nich do gromadzenia nadmiaru tłuszczu w organizmie.