Wszystko po to, by zahamować zmiany klimatyczne.

Od początku szczyt nie miał dobrej prasy. Jeszcze zanim się zaczął, wybuchła tzw. klimatgate. Chodziło o ujawnienie e-maili wskazujących, że naukowcy celowo manipulują wynikami badań, by utrzymać twierdzenie, iż to działalność człowieka jest przyczyną ocieplania się klimatu.

W czasie samej konferencji doszło natomiast do przerwania obrad, a organizacje pozarządowe przez godzinę protestowały pod salą plenarną. Spór dotyczył małych państw Pacyfiku, dla których ocieplenie klimatu oznacza zniknięcie z mapy świata.

Oliwy do ognia dolała brytyjska gazeta „Guardian”. Opublikowała dokument, który wywołał skandal. ONZ chciało rzekomo zmusić państwa rozwijające się do wyrażenia zgody na konkretne obniżki emisji i inne posunięcia, których nie przewidziano w pierwotnym porozumieniu.

– Porozumienie nie spełnia naszych oczekiwań – powiedział José Manuel Barroso, przewodniczący Komisji Europejskiej. Nie nakłada bowiem na państwa żadnych limitów emisji gazów.