Reklama

Punkt G: hit czy mit

Jedna z najwrażliwszych stref erogennych ciała kobiety może być tylko wytworem wyobraźni – przekonują naukowcy

Aktualizacja: 05.01.2010 01:30 Publikacja: 04.01.2010 19:29

W spektaklu "Kochankowie z sąsiedztwa" punkt G nie był najistotniejszy

W spektaklu "Kochankowie z sąsiedztwa" punkt G nie był najistotniejszy

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys Seweryn Sołtys

Jest ponoć wielkości ziarnka grochu i znajduje się na przedniej ścianie pochwy, ok. 5 cm od wejścia. Tak przynajmniej twierdzą uczeni przekonani o jego istnieniu. Jest wśród nich amerykańska seksuolog, prof. Beverly Whipple. To ona nazwała tę erogenną strefę na cześć niemieckiego lekarza, Ernsta Gräfenberga punktem G.

Fakt jego istnienia podważyli teraz uczeni z King's College London. – Z największych tego typu badań, jakie właśnie przeprowadziliśmy, wynika, że idea obecność tego punktu jest czysto subiektywna – komentuje prof. Tim Spector.

W badaniach wzięło udział 1800 kobiet, bliźniaczek jedno- i dwujajowych. Uczeni założyli, że jeśli owa strefa erogenna naprawdę istnieje, to powinna znajdować się u obu bliźniaczek jednojajowych, które z natury rzeczy mają taki sam kod genetyczny. Ale założenie to okazało się błędne. W praktyce częstotliwość występowania punktu G nie była u nich większa niż u bliźniaczek dwujajowych, których materiał genetyczny jest różny.

Na tej podstawie uczeni stwierdzili, że punkt G jest fikcją wzmacnianą artykułami w prasie kobiecej i wypowiedziami terapeutów -seksuologów.

A jeszcze niedawno włoscy uczeni przekonywali, że za pomocą badania ultrasonograficznego udało im się zlokalizować miejsce, w którym znajduje się punkt G. Miał nim być grubszy fragment tkanki, którego drażnienie wywoływało u kobiet orgazm.

Reklama
Reklama

Negatywnie na temat najświeższych badań wypowiada się prof. Whipple. Nie dość, że nazwała je błędnymi, to jeszcze stwierdziła, że naukowcy nie docenili doświadczeń miłości lesbijskiej czy biseksualnej, która łączy się ze stosowaniem innych technik seksualnych. Wyniki badań publikuje "Journal of Sexual Medicine".

Jest ponoć wielkości ziarnka grochu i znajduje się na przedniej ścianie pochwy, ok. 5 cm od wejścia. Tak przynajmniej twierdzą uczeni przekonani o jego istnieniu. Jest wśród nich amerykańska seksuolog, prof. Beverly Whipple. To ona nazwała tę erogenną strefę na cześć niemieckiego lekarza, Ernsta Gräfenberga punktem G.

Fakt jego istnienia podważyli teraz uczeni z King's College London. – Z największych tego typu badań, jakie właśnie przeprowadziliśmy, wynika, że idea obecność tego punktu jest czysto subiektywna – komentuje prof. Tim Spector.

Reklama
Nauka
Jak bardzo prawdopodobna jest śmierć na skutek uderzenia asteroidy w Ziemię? Nowe badanie
Nauka
Co tak naprawdę wydarzyło się niemal 13 tys. lat temu? Naukowcy zbadali kontrowersyjną teorię
Nauka
Dlaczego homo sapiens przetrwał, a neandertalczycy nie? Wyniki nowych badań
Nauka
Nowa metoda walki z kłusownictwem. Nosorożcom wstrzyknięto radioaktywne izotopy
Patronat Rzeczpospolitej
Future Frombork Festival. Kosmiczne wizje naukowców i artystów
Reklama
Reklama