Na początek wyznanie. Jestem, a właściwie byłem, fanem Nokii. Przez lata używałem komórek tego producenta, chwaląc je za wytrzymałość baterii, solidną konstrukcję i niektóre pomysłowe rozwiązania w systemie Symbian. Dotąd mam w szufladzie Communicatora E90 i model E71. Ale — podobnie jak większość osób używających od dawna Nokii w końcu przesiadłem się na smartfony — iPhone’a lub jedną z komórek z systemem Android.
Nokia na ten pociąg się spóźniła, co nadal odbija się głębokimi spadkami wyników sprzedaży, redukcjami zatrudnienia i koniecznością głębokiej zmiany strategii. Poszukując partnera — dostawcy systemu operacyjnego, który miałby zastąpić wysłużonego Symbiana postawiła ostatecznie na Microsoft. To ten mariaż — i smartfony z systemem Windows Phone — mają przywrócić Nokii dawną świetność. A przynajmniej pozwolić utrzymać się na powierzchni w obliczu silnej konkurencji Apple (iPhone) oraz producentów korzystających z Androida (przede wszystkim Samsung i HTC)
Tyle wstępu. Lumia 800, która ma oficjalnie trafić na rynek 4 lutego to właśnie owoc współpracy Nokii i Microsoftu. Kosztujący (sugerowana cena detaliczna) 2249 zł smartfon będzie dostępny u wszystkich operatorów. Warto go kupić?
Pierwsze wrażenie po wzięciu do ręki Lumii jest bardzo dobre — Nokia zawsze robiła solidne telefony i ten nie jest wyjątkiem. Opływowa wytrzymała obudowa (którą jeszcze można „ubrać” w dostarczane fabrycznie gumowe etui w pasującym do obudowy kolorze), doskonały ekran pokryty nierysującym się szkłem, przyzwoity aparat fotograficzny (8 megapikseli), do tego przyciski umieszczone z boku dokładnie w tym miejscu, w którym trzeba. Zarówno na papierze, jak podczas normalnego używania dane techniczne tego telefonu robią wrażenie. Można je przejrzeć tu: www.nokia.com/pl-pl/produkty/telefony/lumia800/specyfikacje
Tyle, że... dokładnie to samo można powiedzieć o innych telefonach z systemem Windows Phone dostępnych już w Polsce. Nokia stara się przekonać kupujących, że Lumia wyróżnia się spośród innych dodatkowym oprogramowaniem. Dostajemy bowiem bezpłatną nawigację w komórce, w dodatku można do pamięci telefonu ściągnąć mapy drogowe dowolnego kraju i nie obawiać się o koszty transmisji danych poza granicami Polski. Drugim wyróżnikiem ma być specjalny serwis muzyczny pozwalający bezpłatnie słuchać i pobierać na telefon piosenki — takie internetowe radio, ale dostępne również offline. Ale praktycznie cała reszta to standardowy system Windows Phone. A ten — niech mi Microsoft wybaczy — nie jest pełnoprawnym konkurentem Apple iOS, czy Google Android. Bo Lumia 800 nie musi konkurować tylko z innymi telefonami z „okienkami” — produkowanymi przez HTC czy Samsunga, ale również walczyć o serca osób rozglądających się za komórką z Androidem, czy preferujących iPhone’a. Ograniczone możliwości wielozadaniowości (brak prawdziwego multitaskingu jest szczególnie bolesny w przypadku korzystania z internetowych komunikatorów), brak miejsca na karty pamięci (Lumia 800 ma 16 GB pamięci wbudowanej), ubogi w porównaniu do konkurencji sklep z aplikacjami — to wszystko sprawia, że Windows (a Nokia wraz z nim) tę konkurencję przegrywa. Zresztą — w zbliżonej do Lumii 800 cenie (nieco droższy) jest np. HTC Titan (też z Windows) z większym ekranem i kamerą do wideorozomów (której Nokia nie ma). Jest też mnóstwo tańszych smartfonów z Windows Phone lub z Androidem, które dają prawie wszystko co Lumia...