Wystarczy kropla krwi matki i ślina ojca, aby zrekonstruować zapis DNA ich potomstwa. To umożliwia wczesne – jeszcze podczas pierwszego trymestru ciąży – wykrycie wad genetycznych mogących skutkować poważnymi chorobami. Badanie nie niesie ze sobą żadnego zagrożenia dla zdrowia i życia dziecka – w przeciwieństwie do obecnie wykorzystywanych technik. Do tego jest bardzo precyzyjne.
– Różnica jest taka jak między patrzeniem na dwie książki jedna na drugiej a możliwością odczytania, że na jednej ze stron w środku przestawiły się literki w słowie – mówi Jacob Kitzman z University of Washington, jeden z naukowców prowadzących badania nad genomem płodu. Wspólnie z nim pracowali Matthew Snyder oraz dr Jay Shendure, specjalista w dziedzinie wykorzystania informacji genetycznej w medycynie.
Czyje to DNA
Badacze wykorzystali odkryte jeszcze w latach 90. zjawisko obecności w krwi matki fragmentów DNA jej dziecka. Pojawiają się kilka tygodni po poczęciu i znikają po urodzeniu. Prawdopodobnie są pozostałością po obumierających komórkach. Jest ich jednak bardzo mało – 90 proc. takich fragmentów DNA należy do matki.
Już dziś analizę tych fragmentów wykorzystuje się do określenia płci dziecka w łonie matki lub obecności mutacji, które prowadzą do zespołu Downa.
Jednak zrekonstruowanie na tej podstawie całego genomu nienarodzonego dziecka to sprawa bardziej skomplikowana. Naukowcy muszą ustalić, który fragment należy do matki, a który do płodu.