Tekst z archiwum "Rzeczpospolitej"
Nie cichną polemiki wokół jego osoby. Commendant Cousteau, współkonstruktor akwalungu, "ojciec" oceanografii, gwiazda mediów, pionier i rycerz ekologii, a także obrotny człowiek potrafiący dbać o swoje interesy, również finansowe - nie u wszystkich wzbudzał i wzbudza entuzjazm. Dlaczego?
Dla wielu pozostał w pamięci jako "impresario nauki", ci ludzie są przekonani, że bez niego oceanologia, zarówno francuska, jak i światowa, nigdy nie zdołałaby osiągnąć takiego poziomu, jaki prezentuje obecnie i wzbudzać tak dużego zainteresowania. Tymczasem, obiektywna prawda jest taka, że Cousteau nigdy nie był naukowcem, jego ekipa też nie prowadziła badań naukowych, lecz, po prostu, obserwacje przyrody. Co więcej, stosunki JYC z profesjonalnym światem nauki były, delikatnie mówiąc, napięte.
Wprawdzie na początku lat 50. doszło do małżeństwa z rozsądku; współwynalazca aparatu do swobodnego nurkowania z płetwami, naturalną koleją rzeczy, i z potrzeby, nawiązał współpracę ze specjalistami do spraw morza. Francuscy naukowcy nie dysponowali wtedy dużymi statkami wyposażonymi w specjalistyczny sprzęt, swoje badania prowadzili z pokładów najwyżej 15-metrowych, przystosowanych kutrów rybackich, a więc, praktycznie, przedstawiały się skromnie, nie było mowy o prowadzeniu badań na pełnym morzu, oceanie.
Natomiast w tym samym czasie, w dekadzie lat 50. pod banderami Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, obu ówczesnych państw niemieckich i Związku Radzieckiego pływały duże, 50-metrowe jednostki badawcze, zdolne do rejsów oceanicznych. Prestiż Francji w oczywisty sposób cierpiał z tego powodu. Toteż nic dziwnego, że w takich okolicznościach, francuski CNRS, Centre National de la Recherche Scientifique (odpowiednik Polskiej Akademii Nauk) skwapliwie skorzystał z nadarzającej się okazji i podpisał porozumienie z Cousteau, biorąc pod swoje skrzydła, firmując swoim logo jego statek badawczy "Calypso". Cousteau zdobył go własnym sumptem, przemyślnością, przedsiębiorczością; kupił i wyremontował amerykański trałowiec z demobilu, bezużyteczny po II wojnie, zdolny do pełnomorskiej żeglugi. Ale Cousteau naukowcem nie był.