Leży ono pod warstwą lodu grubości 3 km, 70 km od gór Ellswortha. Jego powierzchnia zajmuje 29 km kw., głębokość sięga 150 m.
Dziesięcioosobowa grupa Brytyjczyków z Uniwersytetu w Brystolu, pod kierunkiem glacjologa, prof. Martina Siegerta, dotrze do wody podczas antarktycznego lata 2012/2013, prawdopodobnie już w grudniu. Jeśli nie zajdą nieprzewidziane okoliczności, prace zajmą sześć tygodni. Wiercenie zostanie przeprowadzone tzw. gorącym wiertłem, topiącym lód. Wiertło przymocowane będzie do rury przedłużanej w miarę wiercenia o kolejne odcinki, w sumie rura osiągnie 3400 m długości.
Będzie wypełniona gorącą wodą o temperaturze 90 st. C. wlewaną z trzech zbiorników ustawionych koło odwiertu, tworząc zamknięty obieg gorącej, specjalnie oczyszczonej wody. Chodzi o uniknięcie zanieczyszczeń, które mogłyby skazić jezioro.
Metoda gorącego wiertła jest droga, wymaga generatorów prądu do podgrzewania wody i paliwa do generatorów. Użycie niezamarzającego płyny byłoby tańsze i łatwiejsze, ale spowodowałoby przeniesienie do podziemnego zbiornika substancji chemicznych.
Otworem powstałym po wyjęciu rury z wiertłem wpuszczona zostanie sonda, która pobierze próbkę wody - 50 ml. Po jej wydobyciu opuszczona zostanie druga sonda, do pobrania próbki dna jeziora. Na tę operację naukowcy będą mieli tylko 24 godziny, potem otwór zamarznie (zakładają, że warunki będą letnie, temperatura minus 25 st. C).