Zaskakujące wyniki naukowców z Uniwersytetu Karoliny Północnej stawiają pod znakiem zapytania bezpieczeństwo stosowania e-papierosów. W wielu krajach ich używanie jest zakazane, jednak w Polsce – trzecim co do wielkości rynku e-papierosów na świecie – korzystanie z nich nie jest w żaden sposób ograniczone.
Jednym z głównych argumentów zwolenników e-papierosów jest to, że nie zachodzi w nich proces spalania jak w tradycyjnych papierosach, lecz płyn (tzw. liquid) jest podgrzewany, przechodzi w stan lotny i w postaci aerozolu jest wdychany przez użytkownika. Dzięki temu „dym" zawiera zdecydowanie mniej toksycznych substancji.
Zespół kierowany przez prof. Ilonę Jaspers, mikrobiologa z Wydziału Medycznego Uniwersytetu Karoliny Północnej, podjął próbę porównania działania zwykłych papierosów i ich „bezpieczniejszej" postaci. Sprawdzano wyniki 13 niepalących osób, 14 palaczy i 12 użytkowników e-papierosów.
Musieli oni nie tylko regularnie zapisywać, czy i ile palili, ale również oddawać do analizy krew i próbki moczu, w których poszukiwano biomarkerów związanych z korzystaniem z nikotyny.
Po trzech tygodniach pobrano również próbki komórek nabłonka wyściełającego górne drogi oddechowe.