Skrzydlice, nazywane niekiedy rybami-motylami lub ognicami to jedne z najczęściej widywanych ryb w Morzu Czerwonym. Są drapieżne, cenione za soczyste mięso, a z powodu charakterystycznego wyglądu często są też trzymane w akwariach.
Promienie pięknych i kolorowych płetw skrzydlic połączone są z gruczołami jadowymi — po wbiciu takiego kolca w ciało człowieka wstrzykiwana jest toksyna powodująca bardzo silny ból. Ryby czynią tak jednak tylko w sytuacji zagrożenia, nie niepokojone pozwalają cieszyć się swoim widokiem.
Sprawa wygląda jednak inaczej, gdy weźmiemy pod uwagę skutki ich obecności w nowym ekosystemie. W Morzu Śródziemnym drapieżne skrzydlice są gatunkiem inwazyjnym zagrażającym gatunkom lokalnym. Międzynarodowa Unia Ochrony Przyrody (IUCN) uważa, że z Morza Czerwonego przedostały się przez Kanał Sueski lub jako pasażerowie na gapę w zbiornikach balastowych statków. Mogły też zostać wrzucone do morza przez hodowców — akwarystów.
Spora populacja tych ryb została zaobserwowana u wybrzeży Turcji i Cypru. — A to pokazuje że ten gatunek zajmuje nowe tereny i jest to powód do niepokoju — mówi agencji AFP Maria del Mar Otero z UICN. Zdaniem ekspertów skrzydlice mogą zdziesiątkować populację innych gatunków ryb. — Będzie to miało tragiczne konsekwencje dla środowiska naturalnego i dla rybołówstwa w tym regionie — ostrzega dr Carlos Jimenez, biolog morski z Cypru.
W Morzu Śródziemnym skrzydlice pierwszy raz oficjalnie obserwowano w 1991 roku — u wybrzeży Izraela. W ciągu kilkunastu lat zdążyły jednako opanować wody u wybrzeży Turcji i Cypru, przenoszą się zatem na północ.