Do tego zaskakującego wniosku doszli izraelscy lekarze z medycznego centrum Sourasky w Tel Awiwie. W badaniu, które przeprowadzili, wzięło udział 20 małych pacjentów umieszczonych w inkubatorach. Przez pół godziny dziennie puszczano im muzykę Mozarta. Jednocześnie mierzono parametry ich zdrowia, m.in. tempo bicia serca czy oddychania. Kolejnego dnia również dokonywano podobnych pomiarów, z tymże dzieci spędzały już czas w ciszy. Co się okazało? Podczas słuchania muzyki organizmy noworodków zużywały o 10 proc. energii mniej w porównaniu z czasem, kiedy im jej nie puszczano. – Być może kompozycje Mozarta wpłynęły uspokajająco na naszych pacjentów, na przykład przez obniżanie poziomu hormonów stresu – podejrzewa dr Ronit Lubetzky, główny autor badań, których wyniki ukazały się w piśmie „Pediatrics”.
Mniejsza o przyczyny. Ważne są skutki. Lekarze sugerują, że zmniejszenie wydatków energetycznych wcześniaków sprawia, że mogą one szybciej przybierać na wadze. A tym samym stan ich zdrowia szybciej wraca do równowagi.
Dlaczego akurat muzyka Mozarta miałaby mieć taki efekt? W porównaniu z utworami innych klasycznych kompozytorów, częściej występują u niego powtórzenia melodii, co ponoć pozytywnie wpływa na pracę pewnych obszarów mózgu.
Nie jest to zresztą pierwsze doniesienie na temat pozytywnych skutków słuchania Mozarta. Wcześniejsze kontrowersyjne badania z roku 1993 dowiodły, że zajęcie to może zwiększać poziom ilorazu inteligencji studentów. Ich efektem był wówczas prawdziwy szał kupowania płyt z utworami tego kompozytora, zwłaszcza przez rodziców.
Dr Lubetzky nie zamierza spocząć na laurach. Chce w ciągu najbliższych miesięcy przeprowadzić kolejne, podobne badania z udziałem wcześniaków. Tym razem będzie sprawdzał efekty słuchania przez nich rozmaitej muzyki, począwszy od etnicznej po izraelski pop.