Waga przemawiająca ludzkim głosem pomogła się odchudzić ponad setce otyłych dzieci – czytamy w piśmie „British Medical Journal”. Z kolei urządzenie śledzące każdy krok osoby puszystej donosi dietetykowi o wymigiwaniu się od zaleconych ćwiczeń fizycznych. Odchudzanie wkracza w epokę high – tech. Teraz nie będzie już wymówki, że „ta dieta na mnie w ogóle nie działa”. Przed komputerami nic się nie ukryje.
„Nie wstaniesz od stołu, dopóki nie zjesz” – mama każe, więc dziecko uczy się ignorować sygnały „głód zaspokojony”. Im szybciej je, tym większe porcje udaje mu się wchłonąć dzięki temu, że informacja o sytości dociera do mózgu z opóźnieniem. Coraz więcej dzieci tyje właśnie z tego powodu.
Aby przerwać to błędne koło, szwedzcy naukowcy z Karolinska Institutet opracowali zintegrowaną z talerzem i komputerem wagę o nazwie mandometer, która odmierza każdy kęs i strofuje jedzącego, jeśli połyka go zbyt szybko. Przetestowali ją brytyjscy naukowcy z Bristol Royal Hospital for Children i University of Bristol, którzy badaniom poddali 106 otyłych dzieci i nastolatków. Po 12 miesiącach napominania wszystkim badanym udało się schudnąć. Dlaczego? Dzięki wydłużeniu o 11 proc. czasu posiłku i zmniejszeniu ilości pochłanianego jedzenia.
[wyimek]Posiłek powinien trwać nie krócej niż 10 minut i najlepiej nie spożywać go w samotności [/wyimek]
– Ich porcje skurczyły się o jedną siódmą. Może nie wydaje się to znaczące, jednak wystarczy, by nastąpił postęp w odchudzaniu – mówi kierujący badaniami prof. Julian Hamilton- Shield z University of Bristol. – Efekty tego eksperymentu zdają się być długotrwałe. Wiemy, że utrzymywały się jeszcze sześć miesięcy po zakończeniu badań.