To wnioski z pracy zespołu Wiesława Masłowskiego, profesora Naval Postgraduate School w Monterey w Kalifornii. Polak przedstawił je podczas spotkania Amerykańskiej Unii Geofizycznej (AGU). To najbardziej dramatyczny scenariusz dla Arktyki opracowany przez naukowców. Masłowski tłumaczył, że dotychczasowe prognozy procesu topnienia lodowców były niedoszacowane. Już tego lata pokrywa lodowa skurczyła się do 4,13 miliona kilometrów kwadratowych. Tym samym pobity został rekord z 2005 roku. Jeszcze nigdy we współczesnej historii powierzchnia lodowców Arktyki nie była tak mała. – Kilka lat temu myślałem, że uwolnienie latem Oceanu Arktycznego od lodu może wydarzyć się w roku 2050, 2070 – mówił podczas spotkania AGU dr Mark Serreze z amerykańskiej organizacji National Snow and Ice Data Center (NSIDC). – To wskazywały nasze prognozy. Ale jak widać dzisiaj, tracimy pokrywę lodową w znacznie szybszym tempie. Skąd ta różnica w obliczeniach? – Moim zdaniem dotychczasowe symulacje modeli klimatycznych nie doszacowały ilości ciepła, jakie dostaje się do Oceanu Arktycznego przez napływ wód – twierdzi prof. Masłowski.

Wyniki badań jego zespołu potwierdzają też inni naukowcy. Choć kwestia dokładnej daty stopnienia lodowca jest dla nich dyskusyjna. – Nie musi wydarzyć się to już w 2013 roku, ale na pewno wcześniej niż w 2040 – uważa prof. Peter Wadhams z Cambridge University. Jego badania przynoszą z kolei inną alarmującą informację. Pokrywa lodowa szybciej traci na grubości niż na powierzchni. Jak wynika ze wstępnych danych zebranych przez NASA, tego lata stopniało 552 miliardy ton lodowca, tj. 15 proc. powyżej średniej. Wynikami badań byli zaskoczeni sami naukowcy. – Nie przywiązuję wagi do danych z jednego roku – powiedział Waleed Abdalati z NASA. – Ale tegoroczna zmiana jest wyjątkowa duża. To zmusza do zastanowienia, co się dzieje.

Topnienie lodowców jest skutkiem ocieplania się klimatu. Ale to, co się dzieje w Arktyce, będzie miało konsekwencje dla całego świata. Naukowcy zapowiadają podniesienie się na naszej planecie poziomu wód. A czym to grozi, wszyscy już chyba wiemy. Znikanie z powierzchni Ziemi lodowców zapowiada nakręcanie się spirali zmian. – Stała pokrywa śnieżna odbija ciepło słoneczne. Kiedy jej brakuje, ciepło to wędruje do oceanów – tłumaczy Jay Zwally, klimatolog NASA. Jeśli ich temperatura wzrośnie, proces topnienia nabierze jeszcze większego rozpędu. W skład zespołu prof. Wiesława Masłowskiego wchodzili specjaliści z NASA, a także naukowcy Instytutu Oceanologii Polskiej Akademii Nauk. Konstruując swoje prognozy, wykorzystali dane z lat 1979 – 2004. Na wyniki ich prac w swojej przemowie, wygłoszonej w czasie ceremonii wręczenia pokojowego Nobla, powołał się tegoroczny zdobywca tej nagrody Al Gore.