– To nowa metoda badania żywych organizmów, niepodobna do jakiejkolwiek innej dziś używanej – twierdzi prof. Sanjiv Gambhir, radiolog z Uniwersytetu Stanforda. Pomysł opiera się na tzw. spektroskopii ramanowskiej, wykorzystującej zjawisko rozpraszania światła (fotonów) przez różne cząsteczki chemiczne. Metoda ta jest dziś stosowana głównie w przemyśle, medycyna po nią jeszcze nie sięgnęła. Tymczasem, jak twierdzi amerykański zespół, może ona dać wyniki nawet 1000 razy dokładniejsze niż inne metody – m.in. rezonans magnetyczny, tomografia czy ultrasonografia.Do czego tak ogromna dokładność może się przydać? Ze względu na wykrywanie nawet najmniejszych zmian nowotworowych chirurg już podczas operacji może zdecydować o wycięciu niewidocznych guzków. Łatwiej w ten sposób ujawnić i usunąć niewielkie przerzuty.
Wykorzystująca laser jako źródło światła spektroskopia ramanowska została już przetestowana na zwierzętach. Myszom wstrzyknięto mikroskopijne złote kulki oraz nanorurki węglowe, do których przyczepiono różne cząsteczki chemiczne. Te cząsteczki przyklejały się m.in. do komórek guzów nowotworowych. Oświetlając ciało zwierzęcia laserem, naukowcy mogli z niezwykłą dokładnością wskazać, gdzie znajdują się skonstruowane przez nich cząstki, a zatem, które organy zostały zaatakowane przez nowotwór. Amerykanie przygotowują się teraz do badań klinicznych z udziałem ludzi. Pacjentom zostaną wstrzyknięte nanocząsteczki złota, których zadaniem będzie wykrycie guzków w jelicie grubym.
1000 razy dokładniejsza jest nowa metoda badań w porównaniu z dziś stosowanymi
Prof. Gambhir porównuje swój pomysł do innej używanej dziś w diagnostyce nowotworów metody – pozytonowej tomografii emisyjnej (PET). Została ona opracowana w latach 70. ubiegłego wieku, jednak stosuje się ją powszechnie do diagnozowania nowotworów dopiero od kilku lat. – Wtedy nikt nie rozumiał znaczenia, jakie ma PET. A za dziesięć, 15 lat ludzie docenią znaczenie naszej metody – przekonuje naukowiec.
Masz pytanie, wyślij e-mail do autora: p.koscielniak@rp.pl