Uczeni uważają, że w okresie, z którego te ślady pochodzą, większość dzisiejszego zachodu USA była obszarem pustynnym, podobnym do Sahary. Ślady wyżłobione w piaskowcu zachowały się w miejscu, gdzie wówczas była jakaś oaza zaopatrywana przez lokalne źródło wody.

– Mamy nadzieję, że odciski łap doprowadzą do rozwikłania zagadki, w jaki sposób te duże zwierzęta były w stanie przeżyć w niesprzyjających warunkach pustynnych – powiedział prof. Marjorie Chan, geolog z Uniwersytetu Utah. – Może ich styl życia był zupełnie inny, niż dotychczas sądziliśmy.

Odkryte niedawno stanowisko o powierzchni niewiele ponad 3 tys. mkw. znajduje się w granicach obszaru chronionego Vermilion Cliffs National Monument. Opisane zostało w najnowszym numerze specjalistycznego magazynu „Palaios”. Różni się od innych, których jest w tym rejonie sporo, nagromadzeniem śladów. W niektórych miejscach jest ich tuzin na powierzchni jarda kwadratowego (0,83 mkw.) – To było miejsce tak zatłoczone, że śmiało możemy je nazwać czymś w rodzaju dancingu dinozaurów.

Naukowcy zidentyfikowali cztery różne ślady, ale nie są w stanie stwierdzić, do jakich przedhistorycznych gadów należały. Największe odciski mają ponad 40 centymetrów długości. Odciśnięte są trzy palce z charakterystyczną „piętką”. Są także ślady, które uczeni interpretują jako ślad wleczonego ogona.

Winston Seiler twierdzi, że gromadziły się w miejscu tym stare i młode zwierzęta. Być może było miejscem odpoczynku na trasie wędrówki jakiegoś stada. Seiler wyobraża sobie te wczesnojurajskie gady, jak odpoczywają w cieniu po wyczerpującym marszu przez rozgrzane wydmy i ruchome piaski, szczęśliwe, że znalazły wodę. – Stanowisko jest bardzo interesujące i zasługuje na gruntowne studia – powiedział Jim Kirkland, paleontolog stanowy Utah. Naukowcy już planują dalsze badania tej teorii.