Przywracanie sprawności symulatora Wielkiego Wybuchu, jak nazywany jest Wielki Zderzacz Hadronów (LHC), potrwa jeszcze pół roku – ogłosiła Europejska Organizacja Badań Jądrowych (CERN).
LHC znajduje się w podziemnym tunelu na granicy szwajcarsko-francuskiej w okolicach Genewy. Urządzenie ma odtworzyć warunki, jakie panowały w bardzo młodym wszechświecie ok. 13,7 mld lat temu.
Wewnątrz tunelu wzdłuż całego okręgu biegną dwie rury, w których w przeciwnych kierunkach będą poruszały się cząstki z prędkością zbliżoną do prędkości światła i zderzały się ze sobą. Naukowcy będą obserwować, co wyniknie z tych zderzeń. Mają nadzieję odkryć zupełnie nieznane dotąd cząstki.
We wrześniu rozpoczęły się pierwsze eksperymenty. Ale już dziewięć dni później urządzenie trzeba było zatrzymać – wyciekł hel służący do schładzania tunelu do temperatury bliskiej zeru absolutnemu. Wyciek spowodował uszkodzenie elektromagnesów. Naprawy wymaga większość tych elementów. Część z nich już została wymontowana w celu naprawy, wszystkie muszą powrócić na miejsce przed końcem marca. W pracach pomogą także polscy specjaliści z Instytutu Fizyki Jądrowej w Krakowie, którzy wymienią spalone połączenia elektryczne.
– Wszystkie naprawy mają zostać wykonane przed końcem lipca. Nie znamy dokładnej daty ponownego uruchomienia urządzenia – powiedział rzecznik CERN James Gillies. – Eksperymenty będą mogły rozpocząć się dopiero późnym latem.