Ogłoszenie wyników badań nad lekami pobudzającymi wytwarzanie płytek krwi zostało okrzyknięte tematem numer jeden 50. kongresu Amerykańskiego Towarzystwa Hematologicznego w San Francisco. Ich pojawienie się oznacza nowy etap walki z małopłytkowością. Krwawienia z nosa i dziąseł, obfite miesiączki u kobiet – to tylko niektóre z jej objawów. U podłoża choroby leży zbyt mała liczba płytek odpowiedzialnych za krzepnięcie krwi. Może zakończyć się nawet śmiercią.
– Pacjentom towarzyszy często lęk, który obniża jakość ich życia – tłumaczy prof. Jerzy Hołowiecki, kierownik Wojewódzkiej Poradni Hematologicznej w Katowicach.
Potwierdza to Caroline Kruse, chora Amerykanka, która unikała nawet jazdy samochodem. Bała się wypadku, w wyniku którego mogłaby się wykrwawić.
Do tej pory leczono chorych sterydami. Jednak nie wszyscy reagowali na terapię. Miała też ona skutki uboczne, tj. otyłość. Innym rozwiązaniem był zabieg wycięcia śledziony, która bierze udział w niszczeniu płytek krwi.
W San Francisco zaprezentowano pierwszy lek stworzony z myślą o małopłytkowości. To romiplostim, który działa na układ krwiotwórczy, zwiększając wytwarzanie płytek do poziomu przewyższającego ich niszczenie. Podaje się go w zastrzykach. Niedawno został dopuszczony do stosowania w USA. Niedługo będzie dostępny w Polsce. Podobny mechanizm działania ma eltrombopag, środek który znajduje się w trzeciej fazie badań klinicznych. Gdyby wszedł do użycia, pacjenci mogliby przyjmować go w tabletkach. Ale pomocny w terapii małopłytkowości może być też – rituksimab, stosowany w leczeniu nowotworów układu limfatycznego.