Dowodów na to, jak wiele złego mogą wyrządzić palący rodzice swoim dzieciom, dostarczyły wyniki badań ogłoszone podczas Międzynarodowej Konferencji American Thoracic Society, która w środę zakończyła się w amerykańskim San Diego.
Długotrwałe narażanie najmłodszych na dym tytoniowy może skutkować wcześniejszym pojawieniem się w dorosłym życiu objawów rozedmy płuc – dowodził zespół naukowców pracujący pod kierunkiem dr Giny S. Lovasi z Columbia University. To przewlekła choroba narządu oddechowego, która prowadzi do nieodwracalnego jego uszkodzenia. Daje o sobie znać w postaci męczącego poczucia duszności.
Do tego wniosku doprowadziły badania przeprowadzone z udziałem prawie 4 tys. stosunkowo zdrowych dorosłych osób. Uczeni szczególnie skupili swoją uwagę na 1,4 tys. , którzy nigdy nie palili. Przebadali ich płuca z pomocą tomografii komputerowej, szukając oznak wczesnego rozwoju rozedmy, tj. nieprawidłowego powiększenia przestrzeni powietrznych przy zmniejszeniu ilości pęcherzyków płucnych. Przeprowadzili także wśród uczestników wywiad środowiskowy dotyczący m.in. tego, czy ich rodzice sięgali po papierosy.
Co się okazało? W płucach niepalących, którzy w dzieciństwie byli narażeni na długotrwały kontakt z dymem tytoniowym, częściej odnajdywano zmiany wskazujące na rozwój wczesnych objawów rozedmy.
Większy wpływ na zdrowie dziecka ma palenie przez matkę niż przez ojca – dowiódł z kolei zespół dr Roni Grad z University of Arizona College of Medicine. Nie tylko dlatego, że dzieci kobiet palących w ciąży zbyt wcześnie przychodzą na świat i mają przy urodzeniu niższą wagę.